Do konfliktu między Janem Englertem a Grażyną Szapołowską doszło w kwietniu 2011 roku.

Została zwolniona dyscyplinarnie z Teatru Narodowego, po tym jak zamiast wystąpić w spektaklu "Tango", wzięła udział w nagraniu odcinka na żywo programu "Bitwa na głosy". Jan Englert wyszedł na scenę tuż przed zaplanowanym spektaklem i przepraszał około 150 widzów za to, że Grażyna nie pojawi się na scenie.

Reklama

Podjęła decyzję taką, że ważniejszy jest dla niej występ w telewizji, co jest w niezgodzie z etyką i regulaminami teatralnymi. A teraz są jasne i oczywiste skutki prawne – mówił wówczas Jan Englert w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Szapołowska twierdziła, że poinformowała dyrektora o swojej nieobecności miesiąc wcześniej a data i godzina spektaklu mogły zostać zmienione. Englert nie przyjął tego tłumaczenia i zwolnił ją dyscyplinarnie. Sprawa trafiła do sądu, ale aktorka ją przegrała.

Reklama

To nie był proces między mną a Jankiem Englertem. To był proces między mną a Teatrem Narodowym. W tej chwili czekam na orzeczenie na piśmie wyroku i mam poważny problem, ponieważ zastanawiam się, czy to ja Janka, czy Janek mnie powinien zaprosić na szampana. I to jest wszystko, co o tym procesie mogę powiedzieć. Dlatego, że wyrok jest jaki jest. Czasem się wygrywa, czasem się przegrywa. Ja w tym wypadku przegrałam – mówiła Szapołowska w programie "Dzień Dobry TVN".

Teraz w rozmowie z Onet.pl przyznała, że nadal nie pała sympatią do Englerta.

Nie lubię go, nie jest moim kolegą. Uważam, że dyrektor nie może doprowadzać do konfliktów, a usuwanie ludzi z pracy nie jest w porządku. Zadra, która powstała w sercu po zwolnieniu mnie z teatru, nadal trwa. Bardzo przeżyłam to wydarzenie, on zapewne też. Ale nie żałuję, że wytoczyłam Englertowi proces sądowy. I choć przegrałam, to z czasem doszłam do wniosku, że może tak właśnie miało być. Tak czy inaczej, aktorstwo to piękny zawód, nie zamieniłabym tej profesji na żadną inną. Kocham to, co robię, poznałam wielu wspaniałych ludzi, zwiedziłam cały świat. I jeszcze mi za to płacili! Napisałam trzy książki, miałam kilku mężów i... jeszcze wszystko przede mną - powiedziała.