Konflikt pomiędzy aktorką i dyrektorem Teatru Narodowego narodził się w 2011 roku, kiedy to Szapołowska zamiast spektaklu, wybrała udział w programie "Taniec z gwiazdami", nie zawiadamiając o tym odpowiednio wcześnie swojego przełożonego. Jan Englert wyrzucił gwiazdę z teatru, a ona, nie mogąc pogodzić się z taką decyzją, pozwała go do sądu. Ostatecznie jednak sprawę przegrała.
Jan Englert goszcząc na Suspense Film Festival w Kołobrzegu wziął udział w panelu dyskusyjnym, podczas którego został zapytany przez Tomasza Raczka o konflikt z Grażyną Szapołowską:
To jedna z bardziej traumatycznych sytuacji w moim życiu. Przecież koleżankę trzeba było zwolnić z pracy, a to nic miłego. Nie wyrzucałem jej jednak na bruk, nie była to osoba, która nie ma z czego żyć. Ubolewam, że na jej życzenie stała się z tego sprawa publiczna. Podała mnie do sądu. Była pewna, że będzie to służyło jej karierze. Wtedy była moda udowadniania, że pracodawca nie ma racji – przytacza słowa aktora "Fakt"
Dyrektor Teatru Narodowego dodaje, że decyzja o zwolnieniu aktorki nie przyszła mu łatwo, jako szef zespołu nie miał jednak wyjścia:
To była bezprecedensowa sytuacja, bardzo trudna, przeżywałem to niezwykle mocno. Musiałem być konsekwentny. Teatr to zawód zespołowy. Ma się gwiazdę w zespole, która może całkowicie zdemolować funkcjonowanie drużyny.