W swoim wpisie na Facebooku Ewa Minge opowiedziała o sytuacji, jaka spotkała ją w sklepie spożywczym.
Wczoraj, robiąc zakupy, spotkałam uroczą starszą panią, która szukała w szafie chłodniczej tańszego masła. Była rozżalona, bo »kiedyś rzucali tu tańsze, a od dawna nie ma...«. Na fali rozżalenia opowiedziała mi, jak ciężko pracowała całe życie a teraz klepie biedę - rozpoczęła swój wpis.
Pani słabo widziała i poprosiła, żebym pomogła czytać jej ceny na kilku produktach. Masła nie wzięła, chleb wybrałyśmy najtańszy, choć go nie lubi, parówki podobnie – dwie cienkie parówki. Zrobiłyśmy razem te zakupy, a ja nie miałam odwagi dalej przy niej wrzucać do mojego koszyka tego, co lubię, wiec wtórowałam niektórym jej pomysłom, mówiąc entuzjastycznie, że muszę i ja spróbować tego makaronu skoro ona poleca go jako tani i nie najgorszy. (...). Pakując swoje, zauważyłam, że mam za dużo masła i podrzuciłam dwie kostki mojej towarzyszce niedoli. Uśmiechnęła się - napisała.
Zaproponowałam podwiezienie do domu. Starsza pani chętnie wsiadła do mojego auta, a ja, jadąc niemały kawałek, dowiedziałam się, że córka ma też piękne auto (...). Drogie córki i synowie, czasem zejdźcie piętro niżej ze swoim życiem, aby matka miała masło w lodówce - dodała.