Po tym, jak Magda Stępień zaczęła zbierać pieniądze na leczenie chorego syna w Izraelu, spotkała się z falą krytyki.
Jej działania skrytykował m.in. instagramowy celebryta Dziki Trener.
Zarzucił Stępień i Rzeźniczakowi, że zbierają pieniądze na leczenie syna od obcych ludzi, a sami wydają bajońskie sumy na egzotyczne podróże oraz kosztowny styl życia. Trener wytknął piłkarzowi, że kilka tygodni przed zbiórką oświadczył się nowej partnerce pierścionkiem, którego wartość szacowana jest na ok. 50 tysięcy złotych. To 1/7 kwoty potrzebnej na rozpoczęcie terapii chłopca.
Na jego profil odesłała swoich followersów także Maffashion.
Celebrytka zaczęła tłumaczyć, że nie jest osobą zamożną, a od piłkarza dostaje jedynie alimenty, które też nie są szczególnie wysokie.
W obronie Magdy stanęła Ewa Minge.
Dostałam kilkadziesiąt próśb z prośbą o komentarz w tej sprawie. Nie jestem głosem narodu, ale w tym temacie mam niezłe doświadczenie. 30 lat pracy z ludźmi onkologicznie chorymi, kilkadziesiąt kończyło swoje życie na moich rękach, w tym dzieci. Byłam ciocią do ostatniej chwili i jestem nadal, bo miłość w sercu zostaje na zawsze. Dyskusje wokół Magdaleny Stępień są nie na miejscu, są tak straszne w sytuacji kiedy masz śmiertelnie chore dziecko, że tylko kretyni z zaawansowanym stopniem kalectwa emocjonalnego mogą kusić się o negatywne czy dwuznaczne komentarze - napisała.
Nie omieszkała też wyrazić swojej opinii, na temat tego, co powinien zrobić Rzeźniczak.
Ojca opinia, że on woli w Polsce, kiedy jasno wypowiadają się lekarze onkolodzy, że nie mają w tym przypadku jak skutecznie pomóc, jest jakimś obłędem! W Izraelu jest metoda, która nie daje gwarancji na wyleczenie, ale daje nadzieje, której tu nie ma. Ojciec wszystko co może zrobić, to przy swoich zarobkach nie narażać matki na podobne upokorzenia i zapłacić od ręki za wszystko, co dla JEGO SYNA daje nadzieję. Ludzie wyprzedają majątki, biorą kredyty, organizują zbiórki publiczne, handlują w modlitwie zamianę ról z Bogiem. Matka odda za dziecko życie i nie będzie patrzeć czy komuś to pasuje czy nie - stwierdziła.
Skrytykowała również hejtujących Stępień celebrytów.
Tu nie ma ściemy! Tu jest matka, która szczęśliwie w tym nieszczęściu jest medialna i ludzie szybko jej pomogli. Ta medialność jest dla niej przekleństwem bardziej niż darem. I jeżeli jej dziecko przeżyje, to wtedy będzie jej wdzięczna. Cała reszta historii ze znanym piłkarzem, to publiczny ból , lincz za nieswoje grzechy. Wybaczcie dziewczynie błędy i nieporadność w komunikacji, próbę różnymi sposobami ratowania wpierw siebie a teraz własnego dziecka, nie szarpcie. Zamilknijcie i pomóżcie. Drodzy hejterzy, celebryci dyskutujący o celowości zbiórki... Proponuję miesiąc pracy w hospicjum. Nie dla kamer i poklasku, dla poprawy własnego rozumu - napisała.