Jacek Kurski po gali Wiktorów został zapytany, czy udało mu się zorganizować wydarzenie ponad podziałami, biorąc pod uwagę fakt, że wielu zaproszonych gości zbojkotowało imprezę.
Ale to nie jest tak, że większość nie chciała przyjść. Na przykład Alicja Majewska miała COVID, inne osoby miały zdjęcia, w związku z tym nawet jak ktoś nie przyszedł, a dostał Wiktora, to pokazuje, że nikt się na nikogo nie obraża. Próba zepsucia tego święta się po prostu nie udała i była niepoważna. I cieszę się, że nawet na ekranie można było niektóre te osoby zobaczyć i mogli sami zobaczyć, co stracili. Nie ma się co obrażać na przeszłość. Podziały są rzeczą normalną. Chodzi o to, by w takich momentach, w których można być razem, być razem. (...) Ze strony Telewizji Polskiej jest pełne otwarcie i zgoda z innymi podmiotami, o zgodność z którymi nikt by nas nie podejrzewał - powiedział Kurski w rozmowie z Pudelkiem.
Zapytano go również o nieobecność Stinga oraz komentarze Kingi Rusin pod adresem TVP.
Nie mieszajmy Stinga do Kingi Rusin. Sting miał COVID, odwołał wszystkie koncerty, a Kingi Rusin chyba nikt nie traktuje już poważnie - powiedział w rozmowie z Pomponikiem.
Czyli sądzi pan, że apel ludzi mediów i kultury, w tym Kingi Rusin, nie miał wpływu na decyzję Stinga? - zapytał reporter Pudelka.
Nie wiem, nie zajmuję się tym. Dzisiaj wszyscy, którzy chcieli zepsuć to święto, mogli zobaczyć, ile stracili- odpowiedział Kurski.