Kamil Durczok zmarł w połowie listopada 2021 roku. Dziennikarz w przeszłości zmagał się z nowotworem, walczył z chorobą alkoholową, która w znacznym stopniu wpłynął na stan jego zdrowia.

Reklama

Zdaniem jego byłej żony Marianny Dufek "podświadomie chciał końca".

W rozmowie z "Faktem" tym słowom zaprzecza brat dziennikarza.

To nie jest tak, że Kamil miał gen autodestrukcji. Kamil walczył. Raz sobie lepiej radził, raz gorzej. Od momentu, gdy została postawiona diagnoza, że jest alkoholikiem, podejmował różne próby leczenia - powiedział.

Reklama

Pomagał nam m.in. ksiądz, wiele razy bywaliśmy u niego, czasem w środku nocy... - dodał.

Wszyscy chórem mówili, że jeżeli Kamil nie podejmie leczenia zamkniętego, kompleksowego, to nic z tego nie będzie. Kamil twierdził, że nie tędy droga. Długo nie dopuszczał do siebie myśli, że miałby pojechać do ośrodka. Ale przyszedł taki moment, że się jednak na to zdecydował. To było w połowie ubiegłego roku. Poszedł do zamkniętego ośrodka na miesiąc. Podjął tę próbę, chciał walczyć, chciał stanąć na nogi - wyznał.

Okazało się jednak, że dziennikarz ma niewielkie szanse na przeszczep.

To, że jego wątroba nie funkcjonowała i należało ją przeszczepić, było oczywiste. Ale mój przyjaciel lekarz powiedział, że od kwalifikacji do przeszczepu jest daleka droga. W takim stanie, w którym był Kamil, na przeszczep nie było praktycznie szansy - powiedział.