Dufek podczas rozwodu z Durczokiem podpisała umowę, w której zobowiązała się do zachowania milczenia na temat relacji z eks mężem przez pięć lat. Teraz postanowiła opowiedzieć, jak wyglądało jej życie ze znanym dziennikarzem.
Rozmowę z "Fashion Magazine" zapowiedziała na swoich kontach w social mediach.
Facebook przypomniał mi to zdjęcie sprzed 5 lat. Od dziś, według umowy wtedy zawartej, mogę mówić o swoim życiu. Udało się jej dotrzymać - napisała.
Odpowiedziała również na komentarz jednej z internautek, która stwierdziła, że dziennikarka naraża się na hejt.
Zawsze mnie interesowały tylko szczere rozmowy. Ceną mojego rozwodu była umowa o milczeniu. Przez 5 lat padło tyle kłamstw na mój temat. Każdy chciałby to sprostować. Jestem już w tym wieku, że nie zależy mi na tym, żeby mnie wszyscy lubili - napisała Dufek.
Do sieci trafiły już pierwsze fragmenty wywiadu. Na pytanie czy trudno jest być byłą żoną Kamila Durczoka odparła: "To moje przekleństwo".
Poczułam, że przyszedł ten moment. Czasem traktuję mówienie i pisanie jak autoterapię. Zamykanie rozdziałów w życiu. Ten się domknął - dodała.
Po wybuchu afery "Wprost" weszłam do jego wynajmowanego mieszkania. Zastałam go z pistoletem przy skroni. To obraz, który nałożył na mnie wielką odpowiedzialność. Wciągnął w pułapkę emocjonalną. Cały ten czas formalnie czułam się jego żoną. Byłam nią na papierze i dla świata. Żyłam więc w zawieszeniu. Sama nie wiedziałam, kim byłam. Taką żoną nie-żoną i trzeba było się jakoś zachowywać - powiedziała.