Aktor Paweł Wilczak jest aktorem dyplomowanym. Studia jednak wcale nie gwarantują zatrudnienia, więc trudnił się rozwożeniem towarów, stał za barem i roznosił posiłki w restauracjach. Podjął także zagraniczne wyzwanie - wybrał się do Holandii, by tam pracować w szklarniach.

Reklama

Justyna Steczkowska nie ukrywa, że posmakowała biedy. Imała się rozmaitych zajęć, w tym tworzenia guzików na sprzedaż, śpiewania do kotleta. Żaliła się, że bywało, iż chodziła głodna. Nie mogła liczyć na wsparcie rodziny, bo rzuciwszy studia na Akademii Muzycznej, naraziła się na gniew mamy i taty: "Czasami nie miałam co jeść. Chodziłam wieczorami na targ i za pół ceny kupowałam nadgniłe warzywa i owoce" - mówiła w jednym z wywiadów.

Zwyciężczyni „Tańca z gwiazdami” Dorocie Gardias także nie było łatwo. Śliczna pogodynka jako licealistka była zmuszona pracować razem z tatą przy organizacji wesel. Rodzice zostali bez pracy, więc trzeba było radzić sobie inaczej. „Było nam ciężko (...). Postanowiliśmy, że będziemy jeździć po weselach. Tata będzie grać, a ja - śpiewać" - zdradziła w kiedyś w wywiadzie.

Nieustraszony kryminalny, czyli Marek Włodarczyk, także ma niezbyt kolorowe wspomnienia z okresu sprzed sławy. Stan wojenny zastał go w Niemczech, skąd nie mógł wrócić. Póki miał oszczędności, wszystko było dobrze, ale gdy pieniędzy zabrakło, rozejrzał się za praca i został mechanikiem samochodowym: "Nie mogłem wrócić do kraju. Musiałem pracować. O samochodach nie miałem bladego pojęcia. Żadnego doświadczenia w pracy jako mechanik. Po jakimś czasie okazało się, że z samochodem potrafię zrobić wszystko".

Reklama

Tomasz Karolak to niemalże biznesmen - zanim przyszła sława, zajmował się handlem. Na Stadionie Dziesięciolecia sprzedawał ubrania i obrotomierze do rowerów. Był także klubowym wykidajłą, nie stronił także od pracy fizycznej – nosił cegły na budowie i ciął deski w tartaku.

Liderka zespołu Hey Kasia Nosowska nie ma wykształcenia muzycznego - skończyła szkołę odzieżową. Po otrzymaniu dyplomu zatrudniła się na poczcie. Do jej zadań należało przede wszystkim uzupełnianie komputerowej bazy: „To było coś strasznego, ogłupiająca robota przy taśmie na akord. Codziennie płakałam, wychodząc do pracy. Jarocin odbywał się w sierpniu, a ja nie przepracowałam roku, żeby mieć prawo do urlopu". Zdeterminowana piosenkarka rzuciła więc prace i do Jarocina pojechała. Dała tam koncert z zespołem, który rozpoczął wielka karierę.