W swoim ostatnim wywiadzie Piotr wyznał, że nie ciągnie go w ogóle do używek, które są przecież nieodłącznymi towarzyszami tras koncertowych: "Nigdy nie próbowałem używek, po których masz niekończące się pokłady energii. Mam duszę outsidera i wcale nie jestem pierwszy do szybkiego bratania się z kimkolwiek. Wiem, na czym stoję, mam grupę wspaniałych znajomych i jest mi z tym bardzo dobrze" - powiedział Kupicha.

Reklama

Poza tym Kupicha ceni tradycyjne wartości:"Moje wszelkie słabości związane są z moją rodziną. Nie mam takich ciągot, by teraz coś nadrabiać. W dzieciństwie niczego mi nie brakowało i może dzięki temu nie mam nic wspólnego z Piotrusiem Panem. Realnie patrzę na życie. Moja praca, muzyka jest jedynie dodatkiem do reszty życia. Scena, tworzenie, popularność, autografy to tylko chwile wyrywki."

Ideał, chodzący ideał. Nie pije, nie ćpa, nie pali, kocha rodzinę i jeszcze przynosi do domu duże pieniądze. Ale Piotrek, przyznaj się: nawet jednego piwka nie wypijesz po koncercie? Naprawdę tylko meliska na uspokojenie skołatanych nerwów i grzeczny powrót do hotelu?