Na uzależnioną wokalistkę nie działało absolutnie nic - błagania mamy i taty miała gdzieś, z odwyków regularnie uciekała. Jej ojciec szalał z rozpaczy i wymyślał kolejne fortele, by nakłonić Amy do zaprzestania zażywania narkotyków. Był tak zdesperowany, że postanowił udać zawał serca.

Reklama

Oczywiście podkreślał, że jego choroba to wynik zamartwiania się o marnotrawną córkę. Winehouse bardzo się przejęła i obiecała poprawę. Niestety, motywacji starczyło jej na jeden dzień: "Zacząłem krzyczeć z bólu i błagałem, by wezwała lekarza. Zrobiła to, o co poprosiłem" - relacjonuje Mitch. "Nie jest jednak głupia. Poprosiła później o wyniki badań lekarskich. Byłem tak zdesperowany, że wybłagałem od lekarza, by wyniki sfałszował. Niestety potem wróciła do ćpania. Poczucie winy szybko jej minęło".

Tata gwiazdy przyczyn stanu Amy upatruje w toksycznej relacji z mężem Blakiem Fiedlerem-Civilem. Para właśnie się rozwiodła, a brak kontaktu z muzykiem podczas pobytu Amy na Karaibach bardzo dobrze na nią wpłynął: "Dziewięć miesięcy temu przeżywaliśmy koszmar. Teraz wychodzi na prostą. Nie ma już bulimii i cały czas znajduje się pod opieką lekarzy" - mówi zadowolony Mitch Winehouse.