O nieprzyjemnym zachowaniu uroczej na pierwszy rzut oka prezenterki doniosła informatorka portalu Pudelek.pl. To właśnie ona obsługiwała wymienione wyżej panie:
"[Kinga Rusin] była u nas parę dni temu, a obok przy stoliku siedziała Monika Richardson z jakimś facetem. Rusin była opryskliwa, dopytywała się o składniki sałatki, kazała mi recytować kartę z pamięci i ogólnie była niemiła. Richardson przeciwnie, była miła i ciągle uśmiechnięta. Rusin zapłaciła 60 złotych i nie zostawiła nam nic, a Richardson po zapłaceniu za rachunek 160 zł (ona płaciła, nie facet) zostawiła w koszyczku garść drobniaków - w sumie jakieś 1,60 zł!".
Na szczęście zachowanie prezenterek nie znajduje wielu naśladowców i nasze polskie gwiazdy potrafią się zachować. Do celebrytów, którzy cenią cudzą pracę i odnoszą się z szacunkiem do każdego, należy Paweł Deląg. Źródło portalu wspomina aktora bardzo miło:
"Był u nas z bardzo piękną kobietą, wysoką brunetką. Był bardzo miły, odstawił jej krzesło, kiedy siadała. Był naprawdę czarujący też dla mnie. Usłyszałam przy okazji, bo Paweł dość głośno mówił, o jakiejś nowej roli barona, mówił, że jedzie do Rosji. Jak wychodzili, to złapał ją za rękę, żeby pomóc jej przejść przy zatłoczonych stolikach, ale potem pocałował ją w policzek, przytulili się na pożegnanie i pojechali dwoma oddzielnymi autami. Zapłacił kartą za rachunek na 130 zł i zostawił 70 zł napiwku".
Czyli wyrównał rachunki Rusin i Richardson. Z drugiej jednak strony, jeśli serwis jest wliczony w cenę posiłku, to czy trzeba zostawiać napiwek? A może na sałatkę trzeba było czekać 40 minut? Warto rozpatrzyć wszystkie aspekty sprawy.
_______________________________________
ZOBACZ TAKŻE:
>>> Deląg: Gdy patrzę na Łapickiego, wierzę w miłość