"Prawdę mówiąc, często nawet nie patrzę na to, jaki prezent znajduje się w opakowaniu" - przyznał były prezydent. "Po prostu brak mi czasu" - tłumaczył. Nic dziwnego: jak podała rosyjska agencja ITAR-TASS, Putin z okazji urodzin nigdy nie wziął nawet dnia urlopu. Nie organizował też żadnych oficjalnych przyjęć. Jedynym wyjątkiem był 2007 r., kiedy zaprosił na Kreml kombatantów. Także i tym razem Władimira Władimirowicza czekał ciężki dzień pracy w rodzinnym Sankt Petersburgu: przemówienie na sesji Interpolu, wizyty na uniwersytecie i w studiu filmowym.
Nic więc dziwnego, że rosyjskie tabloidy z troską opisują "bezurlopowy" styl życia szefa rządu. "Komsomolskaja Prawda" zdaje się nawet sugerować: "Panie premierze, proszę nie bać się wolnych dni". Przypomina też letni wyjazd premiera do egzotycznej Republiki Tuwy, ilustrując artykuł licznymi zdjęciami i anegdotkami. "Putin płynął łódką w górach Ałtaju, gdy zobaczył miejscowego, który konno wszedł do lodowatej wody. Putin z łódki krzyknął: "Chłopcze, konia przemrozisz!" Ten odpowiedział: "Spływajcie stąd; mówią, że niedługo tędy Putin przejedzie".
Podobna atmosfera panowała zapewne podczas jedynego wydarzenia wczorajszego dnia oficjalnie powiązanego z 56-leciem eksprezydenta. Oto po raz pierwszy zaprezentowano premierowi film "Uczymy się dżudo z W.W. Putinem". Specjalny pokaz odbył się w XVIII-wiecznym carskim pałacu Konstantinowskim w Strielnie nieopodal Petersburga. Szef rządu we własnej osobie opowiada w nim o historii ulubionej dyscypliny sportu, a także pokazuje swoje umiejętności, wykonując kilka rzutów. "Putin ma świetne ruchy rąk i nóg" - chwalił go mistrz Europy w dżudo Rusłan Gasymow. "Dżudo to całe moje życie, już 13 lat się nim zajmuję" - mówił premier po pokazie.
Największym prezentem na urodziny Putina był jednak dar prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa, który nazwał główną ulicę w Groznym jego imieniem. Choć premier Rosji niechętnie patrzy na tego rodzaju wyrazy hołdu, "Kommiersant" przypomniał, że to już druga taka nazwa na terenie kraju. Palmę pierwszeństwa dzierży inguska wieś Olgieti, której mieszkańcy mogą spacerować ulicą Putina już od sześciu lat.