Maks samodzielnie nie kieruje autem - uspokaja "Fakt". Na razie syn Ibisza z jego piewszego małżeństwa siada na kolanach taty, a ten po kolei pokazuje mu, do czego służą wszystkie gałki i pokrętła. Tłumaczy też, jak się wykonuje rożne manewry.

"Jak tylko mogę, to jeździmy. To jest nasza pasja" - przyznaje Krzysztof. Na razie Maks jeszcze nie dosięga do pedałów, więc uczy się samej sztuki manewrów i zmiany biegów. "Maksio potrafi już jeździć po łuku do przodu i do tyłu" - mówi "Faktowi" dumny ojciec.

Reklama

Ale to nie wszystko. Jego zainteresowanie samochodami nie ogranicza się tylko do samej jazdy. Ibisz uczy syna również znaków drogowych i przepisów - emocjonuje się bulwarówka. Lekcja nie obyłaby się też oczywiście bez zajrzenia pod maskę. Wielki samochód taty ciekawi Maksa pod każdym względem.

"Być może po mnie odziedziczył słabość do dużych maszyn. Im większa, tym bardziej mu się podoba" - żartuje Ibisz. I dodaje, że jako dziecko był taki sam. "Do dziś pamiętam, jak siedziałem u ojca na kolanach w jego brązowym fiacie. Mam nadzieję, że moim dzieciom nasze lekcje też zapadną w pamięć" - wyznaje w rozmowie z "Faktem" prezenter.