Pasek za 1200 złotych, T-shirt za 200 złotych, spodnie za sześćset... - "Fakt" podliczył wartość ubrań, jakie nosi na sobie Krzysztof Ibisz.

Wymuskanego i wystylizowanego do perfekcji prezentera można było do woli podziwiać na sopockim molo. Pojechał tam, by poprowadzić koncert "Przebojowe lato" - donosi "Fakt". Pokazał się tłumom zaskakująco odmłodniały. Bo w niczym nie przypomina swoich brzuchatych rówieśników.

Reklama

Ale nie wzięło się to znikąd. Wiadomo, że Ibisz zatrudnia prywatnego trenera i ćwiczy pod jego okiem. Co najmniej dwa razy w tygodniu wyciska z siebie siódme poty. Rezultat? Pięknie ukształtowany biceps! By taki mieć, trzeba na trening personalny wydać z 10 000 złotych - ekscytuje się bulwarówka. Do tego kilka tysięcy na ubrania i gotowe! Potem można już czuć się jak Krzysztof Ibisz.