- Witajcie! Chciałoby się powiedzieć: W końcu - napisał wokalista Behemoth w liście do fanów. - Po blisko półrocznym pobycie w szpitalach, kilku cyklach chemioterapii, naświetlaniach i przeszczepie szpiku zostałem w stanie dobrym wypuszczony do domu. Czuje się nieźle, biorąc pod uwagę intensywność terapii. Nie był to dla mnie łatwy okres, ale tak jak sobie założyłem, wyszedłem z tego z tarczą. Nigdy nie zakładałem innej opcji, choć bywały ciężkie momenty.

Reklama

Nergala czeka teraz kilkumiesięczna rekonwalescencja. - Co prawda całe leczenie przebiegło właściwie podręcznikowo, a sama operacja podawania nowego szpiku przeszła bezproblemowo, podobnie jak okres potransplantacyjny, to właśnie w ciągu najbliższych miesięcy będę musiał na siebie wyjątkowo uważać - dodał artysta. - Oczywiście będę miał dużo czasu, żeby nabrać sił, zastanowić się nad strategią i powrotem na scenę, który to moment zbliża się nieuchronnie (śmiech). Przede wszystkim jednak muszę odbudować kondycję fizyczną. Poza tym mam straszny głód grania, od pół roku w końcu nie grałem na gitarze. Mam wiele do nadrobienia, ale też mnóstwo motywacji i wręcz palę się do pracy. To będzie dla mnie i dla zespołu bardzo ważny rok.

Przy okazji frontman podziękował za wsparcie i pomoc rodzicom, narzeczonej, przyjaciołom, kolegom z zespołu oraz fanom, którzy "przeszli samych siebie, organizując imprezy mające na celu uświadamianie innych czym jest białaczka". Dorobek Nergala i grupy Behemoth zamyka longplay "Evangelion", który miał premierę w sierpniu 2009 roku.