>>> Prawo jazdy nie będzie już dożywotnie

Uważam, że im mniej prawa w życiu człowieka, tym więcej sumienia. W społeczeństwie polskim najczęściej wypadki powodują ludzie, dla których zapłacenie 500 zł mandatu nie jest problemem. Największą dolegliwością dla takich osób są właśnie punkty karne, bo przez nie można stracić prawo jazdy. Konsekwencją tego jest ponowne zdawanie egzaminu.

Reklama

Możemy mieć nadzieję, że zielone listki na szybie i inne środki bezpieczeństwa spełnią swoją rolę. Obawiam się jednak, że te przepisy są zbyt szczegółowe. Zbyt wiele jest utrudnień dla młodych ludzi. Powodują oni w prawdzie wiele wypadków, ale nie są ich głównymi sprawcami.

Cały czas szuka się przyczyn dużej liczby wypadków nie tam, gdzie trzeba. A przyczyny leżą gdzieś głębiej. Mam pewną swoją teorię na temat jazdy samochodem i wypadków na drodze. Wszyscy żyjemy w wielkim stresie, media bombardują nas złymi informacjami i wszystko to kumuluje się w środku każdego z nas. Jeździmy naładowani złymi emocjami, a co za tym idzie ciągle jesteśmy nastawieni na to, żeby zabić, a nie żeby się uratować.

Reklama

Kiedy już dochodzi do jakiegoś wypadku, to boimy się, żeby ktoś przypadkiem tego nie zarejestrował, bo będziemy mieć problemy z policją. Nie myśli się wtedy, żeby pomóc poszkodowanemu. Najpierw boimy się złamać przepisy, a dopiero później tego, że zrobimy komuś krzywdę. Nastąpiło odwrócenie pojęć cywilizacyjnych.

Ze względu na dramatyczny wzrost liczby wypadków, w których brali udział kierowcy motocykli o dużej mocy, chce się wprowadzić zakaz prowadzenia ich do co najmniej 20. roku życia. Ja jednak boję się takich przepisów. Życie pokazało w historii prawa, że im bardziej skomplikowane przepisy, tym mniejsza ich skuteczność. Jeżeli młody człowiek będzie chciał jeździć szybkim sprzętem, to podrasuje swój motor i w ten sposób ominie prawo. Jak nie kijem go, to pałką. Dlatego ważne jest, żeby nie tylko tworzyć nowe przepisy, ale konsekwentnie je egzekwować.