Podrzędni pracownicy zwyczajowo skrupulatnie oddają rzeczy zaraz po każdym pokazaniu się na wizji. Ale wymóg nie dotyczył takiej gwiazdy jak Hanna Lis - donosi "Fakt". Ona mogła zabierać ubrania po pracy do domu.
W efekcie garderoba prezenterki w jej willi w Konstancinie jest wypełniona po brzegi, a prywatne ubrania pomieszały się ze służbowymi. Teraz jednak TVP zażądała zwrotu służbowej odzieży. A Lis nie może się uporać z odnalezieniem ciuchów i butów, które powinna oddać swojemu pracodawcy. Czy będzie miała kłopoty? Na razie na rozliczenie się ze strojów telewizja dała jej czas do końca kwietnia. Więc pozostały jej już tylko dwa dni mozolnego przebierania obszernej garderoby. Jeśli nie zwróci wszystkiego, będzie musiała zapłacić za brakujące ciuszki. Albo ich wartość potrącą jej z pensji.