Wszystko zaczęło się w marcu 2006 roku, kiedy to kobieta zgłosiła policji, że jej mąż wypadł z łodki podczas wyprawy na ryby. Mężczyzna faktycznie znalazł się za burtą, jednak zdołał dopłynąć do innej łodzi i uczepiwszy się do jej burty bezpiecznie dotarł do brzegu. Później zamieszkał w innej części kraju.

Reklama

W tym czasie żona urządziła zaginionemu pogrzeb i podjęła pieniądze z polisy ubezpieczeniowej. Niestety sprawa wydała się, gdy mąż po paru głębszych zaczął się zwierzać nowo poznanym kumplom ze swego sekretu.

Według koreanskiej gazety „Seoul Shinmun” cały przekręt można określić jako przestępstwo wysoce dochodowe przy dość małym ryzyku. Oczywiście pod warunkiem że wszyscy zainteresowani będą potrafili dotrzymać tajemnicy. Tego rodzaju przestępstwa nie są w Korei Południowej nowym zjawiskiem. Od 1997 roku, kiedy państwo to przeżywało kryzys gospodarczy, ponad 41 tysięcy osób próbowało w różny sposób wyłudzić pieniądze od ubezpieczyciela.

>>> Można na zaginionego męża, można też na kota