Edyta ostatnio dość dziwnie się zachowuje. Została skrytykowana za to, że w programie "Jak oni śpiewają" gorączkowo stara się odwrócić uwagę widzów od uczestników programu. Skakanie po fotelu, zaczepianie Rudiego Shuberta, nazwanie Andrzeja "Piaska" Piasecznego świnią to nie wszystko. Dość dziwne i odpowiednie raczej dla małej dziewczynki, a nie 36-letniej gwiazdy, było pozowanie fotoreporterom z wepchniętym pod sukienkę balonem...

Reklama

Jeden z tygodników znalazł wytłumaczenie tego dziwnego zachowania. Sugeruje, że Górniak starała się popisać przed Michałem Rapcewiczem, mistrzem Polski z 2007 roku w ujeżdżaniu koni. Piosenkarka poznała go tego samego dnia na zawodach jeździeckich na warszawskim Torwarze dzięki znajomej mistrza Katarzynie Lourdes-Sowińskiej i od razu zaczęli ze sobą flirtować. Edyta wraz z koleżanką posyłała jeźdźcowi z trybun całusy.

Rapcewicz, widać, zapragnął zobaczyć piękną piosenkarkę jak najszybciej, bo jeszcze tego samego dnia pojawił się na widowni programu "Jak oni śpiewają". Nie odmówił sobie okazji, by jej pogratulować po występie. Jednak nie każde gratulacje kończą się czułymi objęciami i uściskami... Czyżby jeździec zawrócił w głowie mężatce? No cóż, ujeżdżanie dzikich rumaków może działać na wyobraźnię...

Mąż Edyty Dariusz Krupa nie komentuje jej zachowania. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że do tej pory zawsze bronił swojej małżonki. Czyżby ten spokojny mężczyzna miał dość wybryków chimerycznej gwiazdy?

Reklama