75-letni Seguela poświęca aż kilkanaście stron na opisanie kolacji, która odbyła się w jego domu 13 listopada 2007 r. Prezydent wpadł spóźniony i bez krawata. „Nicolas, jesteś pierwszym prawicowym przywódcą, który tu gości” - powitał go pan domu. „Jesteś pewien, że nie jestem lewicowcem?” - usłyszał w odpowiedzi. Sarko do razu wdał się w luźną rozmowę z Seguelą, Bruni i kilkoma znajomymi. Szybko przeszedł do flirciarskiej ofensywy. „Zupełnie jakby znaleźli się sami na świecie, a my poczuliśmy się jak w teatrze” - pisze Seguela.

Reklama

Prezydent zaczął żartować z byłych kochanków Carli: z „dziwacznych łydek” Micka Jaggera oraz z filozofa Raphaela Enthovena, który właśnie wysłał jej SMS, podpisując się „R”. „Trochę płaskie jak na filozofa. Ja bym się podpisał PR (Prezydent Republiki)” - puszył się Sarko. Choć Bruni na początku udawała niedostępną, prezydent nie tracił fasonu i zapowiedział, że ożeni się z nią, razem stworzą parę jak Marilyn Monroe i JFK i mógłby nawet mieć z nią dziecko. Na koniec poprosił o całusa, zamiast którego dostał numer telefonu.

Dalszy ciąg historii Francuzi już dobrze znają. Po dwóch miesiącach znajomości para wzięła cichy ślub w Pałacu Elizejskim. Miesiąc później zaś Bruni towarzyszyła mężowi w oficjalnej wizycie w Londynie.

Ojciec chrzestny ich związku, Jacques Seguela, jest nad Sekwaną tym, kim dla Brytyjczyków Timothy Bell. Doradzał w kampaniach wyborczych Francois Mitteranda, Lionela Jospina i Aleksandra Kwaśniewskiego. Jest współzałożycielem znanej agencji reklamowej Euro RSCG. W latach 70. napisał swoją pierwszą autobiografię pt. „Nie mów mojej matce, że pracuję w reklamie. Ona myśli, że jestem pianistą w burdelu”.

Reklama