Doda tłumaczyła prowadzącej program Dorocie Wellman, że nie może się po prostu wyzbyć takich gestów i grymasów. - Chcąc nie chcąc, wydymam te usta i nic nie mogę na to poradzić - zapewniała.

Reklama

Piosenkarka wytłumaczyła się także z nieobecności na Telekamerach. Wcale nie chodziło o ewentualną konfrontację z Jolą Rutowicz, co spekulowały media. Doda nie pokazała się na gali, poniważ była w Paryżu, gdzie omawiała szczegóły najnowszego krążka.

Dodała, że tegoroczne Walentynki spędzi sama. Cały wywiad zakończyła parafrazą refrenu piosenki „Rany": "Jedna miłość musi umrzeć, by narodziła się następna".