W rozmowie z pismem "The Daily Mirror", 24-letnia aktorka zdradziła, że w swoim wieku wcale nie czuje się pełną kobietą. Chciałaby być już o 10 lat starsza, żeby dostać ciekawsze role aktorskie. Marzy jej się zagrać złożoną kobiecą postać po przejściach. Tymczasem muszą jej wystarczyć kusicielki, kochanki i złośnice.

Reklama

Uważana za jedną z najbardziej seksownych aktorek na świecie Scarlett Johansson nie przywiązuje zupełnie wagi do tych określeń czy do podziwu męskiej publiczności. Zależy jej wyłącznie na własnym rozwoju zawodowym i zbieraniu doświadczenia życiowego, które potem będzie mogła wykorzystać w pracy nad filmową postacią.

Niestety, w wieku 24 lat żaden reżyser nie traktuje aktorki poważnie. Nie jest już dzieckiem, ale nie przeżyła jeszcze dostatecznie dużo, aby powierzyć jej zagranie kobiety po przejściach. A o takich właśnie rolach marzy Scarlett. "Aktorki po 30. nagle zaczynają odgrywać bardziej poważne role. Grają matki, żony i kobiety, które przez coś już w życiu przeszły". Do tej pory proponowano jej tylko role dziewczyn uwodzących cudzych mężczyzn albo takich będących obiektem erotycznych marzeń głównego bohatera, co nie specjalnie pasuje do ambicji aktorki.

Dlatego chce jak najszybciej być starsza o jakieś 10 lat. "Czekam na ten moment, kiedy będę miała w życiu więcej doświadczenia, które będę mogła włożyć w rolę" – rozmarza się Johansson.

Na razie Scarlett pracuje nad doświadczeniem życiowym, o którym mówiła. We wrześniu zeszłego roku poślubiła aktora, Ryana Reynoldsa, którego niemal jak w filmie, odbiła piosenkarce Alanis Morissette. Scarlett chce być dobrą, tradycyjną żoną i prowadzić kiedyś dom pełen dzieci i zapachu domowych wypieków. Wbrew temu co się o niej mówi aktorka wyznaje: "Jestem typem kochanki, nie wojowniczki".

Reklama

Jaki będzie następny krok nowej muzy Woody’ego Allena na drodze do życiowej pełni? Na pewno nie każe nam długo czekać w niecierpliwości.