Przygotowania idą pełną parą. Ślub syna szefa PO to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic. Premier na ten temat milczy jak zaklęty, ale czujne oko reportera "Faktu" wypatrzyło Anię i Michała na chwilę przed próbą generalną ceremonii ślubnej podczas spotkania z księdzem. Odbyło się ono w jednym z sopockich domów parafialnych. Najwyraźniej przed najważniejszym wydarzeniem w ich życiu młodzi potrzebowali rozmowy z księdzem. Może zasięgnęli ostatnich rad? Jedno jest pewne - są bardzo zakochani, więc jakiekolwiek wątpliwości można wykluczyć. To, że darzą się głębokim uczuciem, widać gołym okiem. Idąc na spotkanie z duchownym, jak zawsze trzymali się za ręce. Promienieli radością. Opuszczając kościelny dziedziniec godzinę później, uśmiechali się do siebie. Czule patrzyli sobie w oczy.

Reklama

Jak dowiedzieliśmy się od jednego ze współpracowników Donalda Tuska, bardziej zdenerwowany jest jednak sam premier. Dlatego za pośrednictwem "Faktu" Lech Wałęsa, Kazimierz Marcinkiewicz i Krzysztof Putra, też ojcowie synów, radzą mu, jak przetrwać ślub pierworodnego.

"Musi zrozumieć, że taka jest kolej rzeczy. I niech nie bierze nic na uspokojenie, ale uroczystość przeżywa świadomie" - doradza były prezydent Wałęsa.

Były premier Marcinkiewicz choć jeszcze nie przeżył ślubu syna, a jedynie chrzciny wnuka, uważa, że są różne sposoby na uspokojenie. "Może zawsze wypić kielicha. Ale jednego, a nie dwa" - zaleca były premier.

Zaś marszałek Krzysztof Putra, ojciec sześciu synów i dwóch córek, radzi, by premier nie wstydził się łez. "Jeśli zakręci mu się łza w oku, nie powinien jej skrywać. W takich chwilach mężczyzna może też płakać jak bóbr" - mówi Putra.

Łatwo mu jednak mówić, bo sam ślubu dziecka jeszcze nie przeżywał - ironizuje "Fakt".