Świadkowie zadziwiającego zjawiska opisywali, jak w poniedziałek, między jedenastą wieczorem a północą, cztery czerwone światła majestatycznie przemierzały niebo nad Phoenix w Arizonie. Obiekty zmieniały położenie względem siebie. Początkowo leciały w szeregu, potem uformowały się w kwadrat, trójkąt, wreszcie zniknęły. Ich lot śledziły tysiące Amerykanów, nagrania wideo oglądały miliony.
p
"To kosmici którzy przyszli nam pomóc, a nie skrzywdzić. Nieważne, co mówi nasz rząd, oni chcą być zauważeni. Ja mówię im <witajcie>, a ty co powiesz? Zresztą z pewnością są bardziej rozwinięci niż my" - przekonywał w internecie jeden ze świadków zjawiska.
Kosmici rodem z... ogródka
Jednak wielbicieli historii o odwiedzających naszą planetę obcych musiało rozczarować wyznanie jednego z mieszkańców przedmieścia Phoenix.
"Bawiłem się z dziećmi i sąsiadami w ogrodzie - do czterech balonów z helem przywiązaliśmy żyłką race. Zapalałem je i puszczałem w niebo w odstępie minuty" - przyznaje się. "Nie spodziewałem się, że ktoś potraktuje to tak poważnie" - dodaje zmieszany.
Dlaczego światełka zaczęły tworzyć zaskakujące geometryczne wzory? "Nagle z północy nadleciał odrzutowiec i jego podmuch zaczął je poruszać" - przekonuje w rozmowie z telewizją "3TV".
Najbardziej zagorzałych wyznawców spiskowych teorii te wyznania jednak nie przekonały. "Zbyt geometryczny ruch, brak efektu stroboskopowego... Ciężko powiedzieć. Myślę, że historyjka z racą to tylko przykrywka jakichś Facetów w Czerni" - twierdzi internauta.