Jej przyjaciele byli w szoku. Jeden z nich opowiedział o wyznaniach Brit magazynowi "OK.!". Wspomniał również, że po wyjściu z sądu Britney wcale nie była załamana. Przeciwnie - śmiała się, żartowała i wyznała, że nigdy nie zależało jej na dzieciach.
Świadkowie relacjonują, że Spears wyglądała, jakby kamień spadł jej z serca, że nie musi już opiekować się synami. Teraz więcej czasu będzie mogła poświęcić swojemu ukochanemu psu, Londonowi. "Britney pozwala brać na ręce dzieci każdemu, kto tylko chce, ale jej psa mogą dotykać tylko wybrani" - opowiadał jej znajomy.
Zachowanie Britney jest faktycznie zadziwiające i paskudne, ale współczujemy jej takich przyjaciół - małych donosicieli.