Speca od wizerunku o ocenę sytuacji spytał portal Plotek.pl. Piotr Tymochowicz nie ma wątpliwości: "To jest tragiczne, Dorota Rabczewska mianowała sama siebie polską Marilyn Monroe, ale ona ma się tak do Marylin Monroe jak koza Cela do kozicy górskiej".
W ocenie Tymochowicza uściski i buziaki miały ocieplić wizerunek obu stron, ale na dobre wyszły tylko jednej: "Z punktu widzenia Doroty Rabczewskiej to jest fajne, to jest polski syndrom Borata w spódnicy. To jest pokaz, że nie ma żadnych granic... Z punktu widzenia >>elektoratu<< Doroty Rabczewskiej jest to fajne, jajcarskie. Natomiast z punktu widzenia Tuska i Kaczyńskiego jest to błazenada, do której nie powinni dopuścić".
Jak wyszło, tak wyszło, a pan prezydent będzie miał przynajmniej co wspominać.