Szacunku do pieniędzy powinno się uczyć dzieci jak najwcześniej. Kiedy sama byłam jeszcze mała, rodzice gratyfikowali mnie za różne zachowania. Niektórym może się to wydawać zwykłym przekupstwem, ale w moim przypadku odniosło skutek wychowawczy.
Podobnie postępuję względem własnej córki, żeby się jednak nie rozbestwiła, nie dostaje pieniędzy za wszystko. Mała ma własną skarbonkę i ku uciesze wszystkich bardzo pilnuje jej zawartości. Jeżeli prosi mnie o kupienie tysięcznej lalki Barbie, często mówię: "OK, ale płacimy z twojej świnki".
Generalnie jestem za płaceniem dzieciakom. No bo co w tym złego, jeżeli ktoś ma wielki ogródek i na wiosnę zaoferuje dziecku 5 złotych za sadzenie truskawek? Jest edukacja, zabawa i efekt w postaci zdrowych owoców. Taki system jest lepszy niż tradycyjne kieszonkowe.