Przed "Thrillerem" teledyskami nazywano po prostu klipy zmontowane "pod przebój", na których wykonawcy kiwali się do rytmu w telewizyjnym studio, lub podczas koncertu. "Thriller" Michaela Jacksona przeniósł wideoklipy do świata sztuki. Kosztował fortunę, ale też fortunę zarobił. Zrewolucjonizował na zawsze przemysł muzyczny. Był pierwszym klipem muzycznym, który został wprowadzony do Krajowego Rejestru Filmowego Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych.
O czym opowiadał "Thriller"?
Na teledysku Michael (Michael Jackson) siedzi ze swoją dziewczyną (Ola Ray) w kinie na filmie zatytułowanym "Thriller". Wystraszona dziewczyna wychodzi z kina, a za nią idzie Michael. Kiedy chłopak odprowadza ją do domu, nagle na środku ulicy atakują ich żywe trupy. W pewnym momencie okazuje się, że Michael też jest jednym z nich. Żeby tego było mało, rusza w tany z innymi zombiakami na ulicy.
Utwór pochodził z płyty pod tym samym tytułem, równie przebojowej i przełomowej, która aż do 2018 r. była najlepiej sprzedającym się krążkiem wszech czasów w USA.
"Thriller" wpisany do księgi rekordów Guinnessa
Cóż w tym niezwykłego? Wszystko! W czasach, kiedy przeboje miały 2-3 minuty, teledysk do "Thrillera" trwał prawie 14 minut. Na dodatek był puszczany na antenie MTV dwa razy na godzinę. W tej stacji muzycznej pokazywano także reklamy, zapowiadające, o której godzinie widzowie znowu zobaczą "Thrillera".
Na sukces "Thrillera" wpłynęło wiele czynników. Talent wokalny i taneczny Michaela Jacksona, doświadczenie reżyserskie Johna Landisa, który stanął za kamerą, gigantyczny budżet, porównywalny wówczas z wielkimi hollywoodzkimi produkcjami, który pozwolił na stworzenie wizualnego majstersztyku.
Wszystko to sprawiło, że "Thriller" Michaela Jacksona w 2006 r. został wpisany do księgi rekordów Guinnessa jako "teledysk, który odniósł największy sukces", sprzedając się w nakładzie ponad 9 milionów egzemplarzy. W 2009 r., już po śmierci wokalisty, jako pierwszy klip muzyczny został wprowadzony do Krajowego Rejestru Filmowego Biblioteki Kongresu. Zaszczyt ten uzasadniono "kulturowym, historycznym i estetycznym znaczeniem >>Thrillera<<".
Pomysłodawcą "Thrillera" był sam Michale Jackson
Michael Jackson wpadł na pomysł nakręcenia przerażającego wideoklipu, w którym on sam zmienia się w potwora po obejrzeniu filmu "Amerykański wilkołak w Londynie". Wokalista już wtedy wiedział, że chce współpracować z twórcą tego obrazu, reżyserem Johnem Landisem.
Przed twórcami stanęło niejedno wyzwanie. Menadżer wokalisty, Frank DiLeo, chciał, by Jackson "śpiewał, tańczył i był straszny". Problem w tym, że wszelkie kostiumy krępowały mu ruchy, na dodatek były "brzydkie". Ostatecznie w wideoklipie Michael Jackson bardziej przypomina kota, niż wilkołaka. Do historii przeszła także czerwono-czarna kurtka, w której w teledysku występuje Michael Jackson. Po latach sprzedanoją na aukcji za 1,8 mln dol.
Problemem było również to, że nikt nie wiedział tak "naprawdę", jak … tańczą żywe trupy. W końcu twórcy choreografii do teledysku Michael Jackson i Michael Peters stworzyli coś, co było połączeniem tańca jazzowego z urywanymi, sztywnymi stąpaniami. Grozę i "naturalność" potęgowało strojenie mim i rzucaniem głowami przez tancerzy statystów.
Produkcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Dość wspomnieć, że z wizytą na planie "Thrillera" gościły takie gwiazdy, jak m.in. Marlon Brando, Quincy Jones, czy Jackie Kennedy Onassis.
"Thriller", czyli teledysk wszech czasów
Niewiele brakowało, a teledysk wszechczasów nigdy by nie powstał. Realizacja projektu, którym żył dążący do perfekcji Michael Jackson, okazała się bowiem gigantycznym wydatkiem. Jak donosił "The Guardian", teledysk do "Thrillera" miał kosztować na owe czasy ok. 1,2 mln dol., czyli prawdziwą fortunę, o jakiej w przemyśle muzycznym nikt wówczas nie słyszał. Producent George Folsey Jr. wpadł na pomysł, by nagrać kulisy produkcji teledysku i owy "making-of" sprzedać kanałom telewizyjnym. Przyniosło to dodatkowe środki na realizację projektu. Resztę dołożył od siebie Michael Jackson, który był również autorem scenariusza do teledysku.
Na przeszkodzie mogła też stanąć… wiara. W tamtych czasach Michael Jackson deklarował się jako praktykujący świadek Jehowy, dlatego też na wszelki wypadek zadbał o to, by teledysk poprzedzała plansza, na której widniało zapewnienie, że "Thriller" nie propaguje okultyzmu.
Premiera z iście hollywoodzką pompą
Dzięki temu mógł powstać klip, a wręcz film z prawdziwego zdarzenia. Mówiło się nawet o tym, że "Thriller" wystartuje do walki o Oscara dla najlepszego filmu krótkometrażowego. W tym celu był nawet przez tydzień grany w amerykańskich kinach i to przed "Fantazją" Disneya. "Thriller" nominacji nie zdobył, miał za to prawdziwą kinową premierę.
W listopadzie 1983 r. wideoklip "Thriller" miał swoją premierę z iście hollywoodzką pompą w prawdziwej sali kinowej. Na fotelach zasiedli m.in. Warren Beatty, Diana Ross, Prince i Eddie Murphy. Ten ostatni po zakończeniu projekcji miał podobno się zerwać z fotela z okrzykiem "Bis! Bis! Puśćcie to ku****wo jeszcze raz!". Proszę bardzo. Przed Państwem, a raczej poniżej, "Thriller" Michaela Jacksona!