Nowe „90210” pomyślano jako kontynuację wielkiego hitu produkcji Aarona Spellinga, który na całym świecie oglądało prawie 200 milionów ludzi. Mamy więc to samo liceum, bar Peach Pit ze starym, dobrym Natem oraz rodzinę Wilsonów, która z prowincjonalnego Kansas przeprowadza się do Los Angeles, bo tata Harry dostał nową posadę. Tyle że to „Beverly” na nasze czasy, dlatego zamiast wychowanych w hołdującej tradycyjnym wartościom rodzinie bliźniaków dostajemy parę mieszaną – też grzecznych Annie i Dixona. Żeby było poprawnie politycznie chłopak ma czarną skórę i został adoptowany, ona zaś jest dziewczyną wyjątkowo ładną, więc kłopoty z chłopakami murowane. Głowę rodziny gra Rob Estes z „Melrose Place”, czyli doroślejszej wersji „Beverly Hills 90210”, teraz dyrektor West Beverly High School. Naucza w nim blond Kelly (Jennie Garth), a w epizodach pojawiają się inne gwiazdy legendy wśród tasiemców: Tori Spelling (Donna) i Shannen Doherty (Brenda we własnej osobie).

Reklama

Najważniejsze są jednak nastoletnie problemy dzieciaków Wilsonów. A im jeszcze trudniej odnaleźć się w świecie pięknych i bogatych, którym rządzi wredna Naomi Clark (AnnaLynne McCord), a w którym pełno seksu i narkotyków. Dla Brandona, oburzającego się na sam dźwięk słowa alkohol, to by było nie do pomyślenia.