W finale 9. edycji programu, która upłynęła pod znakiem pandemii koronawirusa, znaleźli się Sylwia Garska-Chmarycz, Rafał Fidyt i Aleksandra Juszkiewicz.
Walka była zacięta niemal do samego końca.
W drugiej rundzie finalistki, bo to między Sylwią i Aleksandrą rozstrzygnęło się ostateczne starcie, miały 100 minut na przygotowanie przystawki, dania głównego i deseru.
Jury zdecydowało, że zwyciężczynią dziewiątej edycji "MasterChefa" zostanie Aleksandra Juszkiewicz.
Lubi potrawy mięsne i sporty wodne
Zwyciężczyni ma 28 lat i mieszka w Giżycku. Sama mówi o sobie "biolog, przyrodnik, trochę ekolog". Nie tylko ona zajmuje się gotowaniem, bowiem jej narzeczony również jest kucharzem.
Jak pisze Plejada.pl Ola lubi potrawy mięsne, poza tym twierdzi, że przyrządzą świetnego tatara siekanego. Nie przepada za deserami. Poza gotowaniem pasjonuje się sportami wodnymi, które uprawia latem. Jak przyznaje do "MasterChefa" zgłosiła się, by spróbować czegoś nowego. Podkreśliła, że do udziału w programie zachęcili ją przyjaciele i narzeczony. Co ciekawe, wcale nie była pewnikiem do wygrania "MasterChefa".
W odcinku emitowanym 25 października musiała "oddać fartucha", jednak dwa tygodnie później widzowie dowiedzieli się, że powróci do rywalizacji. Tym razem już nie miała sobie równych, a w finale zdobyła serca jurorów. W nagrodę otrzymała 100 tys. złotych oraz możliwość wydania własnej książki kulinarnej.