Kinga Rusin nie ma pojęcia, czy jesienią wróci do popularnego programu. "Nie wiem, co będzie po wakacjach. Wiem tylko, że od września poprowadzę <You Can Dance>" - powiedziała "Faktowi" prezenterka. "O <Dzień dobry TVN> nikt ze mną nie rozmawiał" - dodała zdezorientowana. Zaś na pytanie, czy istnieje taka możliwość, że w ogóle zniknie z porannego pasma TVN, Rusin odpowiada: "Bóg jeden raczy wiedzieć".
O co w tym wszystkim chodzi? Zamieszanie wokół programu zaczęło się dwa tygodnie temu. Wtedy to okazało się, że z "Dzień dobry TVN” odchodzi telewizyjny partner Rusin, Marcin Meller. Natychmiast pojawiły się plotki, że dziennikarz miał dość pracy z Kingą Rusin, bo jest ona osobą bardzo konfliktową - zauważa "Fakt'.
Co na to dziennikarka? "To są totalne bzdury. Każda para pracująca w telewizji boryka się z problemami, które muszą być jakoś rozwiązywane" - opowiada bulwarówce Rusin. "Ja i Marcin nigdy nie mieliśmy żadnych problemów i o tym mogą zaświadczyć ludzie, którzy z nami pracowali. Myślę, że niewiele par w telewizji może tak o sobie powiedzieć. Nam się współpracowało fenomenalnie. Teoria, że jestem konfliktowa, jest nieprawdą, to taka legenda" - wyjaśnia prezenterka.
Jednak coś musi być na rzeczy. Jak bowiem dowiedział się "Fakt", pozostali prowadzący "Dzień dobry TVN” już wiedzą, że na jesieni wracają do pracy w programie. Wszyscy nawet mają w ręku umowy. "Już podpisałem umowę i będę nadal prowadził program z Magdą Mołek" - potwierdza Andrzej Sołtysik. Kinga Rusin jako jedyna nie ma pewności co do pracy w telewizji śniadaniowej. "Teraz jadę na wakacje. Muszę doładować baterie, bo jestem potwornie zmęczona" - mówi Rusin. Czy TVN popełni tak wielki błąd i nie przedłuży z nią umowy? Okaże się w ciągu najbliższych kilku tygodni - komentuje "Fakt".