Anna Sobańda: Dlaczego jesienią z anteny Jedynki znikają programy "Pegaz" i "Teleranek"?
Joanna Klimek: "Teleranek" zostaje w TVP ABC, a "Pegaz" w TVP Kultura, czyli tam, gdzie jest jego miejsce. To jest też nowa strategia pozycjonowania anten. Telewizja bardzo zmieniła się w ostatnich 10 latach i programy specjalistyczne muszą być dziś sprofilowane.
A może to kwestia tego, że programy cieszące się popularnością przed laty, obecnie nie mają szans na powtórzenie dawanego sukcesu?
Niekoniecznie. Na całym świecie są bowiem programy obecne na antenie od ponad 20 lat. Nasza "Familiada", czy też "Jaka to melodia" są też tego przykładami. Świetnie sprawdziła się też przywrócona po latach "Sonda", która wraca na antenę i będzie emitowana w lepszym czasie.
Z anteny znika program "Świat się kręci", a w jego miejsce pojawia się "Co słychać Polsko?". Dlaczego rezygnujecie z jednej produkcji, by zastąpić ja podobną?
Tamten program nie sprawdził się na antenie. Nawet włożenie tureckiego serialu przed "Wiadomości" dało większą oglądalność, niż "Świat się kręci". "Co słychać Polsko?" również będzie gatunkiem infotainment, ale pozostaje kwestia myśli przewodniej. Będziemy się w nim skupiać na najważniejszych tematach dla naszych widzów, a nie oderwanych od rzeczywistości jak to miało miejsce w przypadku "Świat się kręci". Mogę tylko powiedzieć, że wkrótce jeden z prowadzących będzie współprowadził "Teleexspress". Cały czas pracujemy nad tym formatem, nie chciałabym zdradzać za wcześnie szczegółów. Na pewno będzie to inny, lepszy program niż "Świat się kręci".
Kiedy pojawi się na antenie?
Jesienią. Bardzo intensywnie nad nim pracujemy.
Dlaczego w jesiennej ramówce nie pojawił się żaden z zapowiadanych seriali historycznych?
Te seriale nie były zapowiadane na jesienną ramówkę. Obecnie pracujemy nad serialem historycznym "Korona Królowej" opowiadającym o Jagiellonach. To jest gigantyczne przedsięwzięcie, również pod względem finansowym. Tok produkcyjny trwa, są już lokacje, powstaje scenariusz, wybierane są kostiumy.
A co z serialem o żołnierzach wyklętych?
Rozpoczęły się produkcje dwóch seriali. Ponieważ ten temat jest dla nas szczególnie istotny – przykładamy wielką wagę do ich dopracowania. Na to jednak trzeba czasu. Jak tylko uruchomimy tę ramówkę, zaczynamy pracę nad wiosenną.
Niemal do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy serial "Klan" będzie kontynuowany. Dlaczego podjęto decyzję o pozostawieniu telenoweli na antenie TVP1?
Głos naszych widzów jest dla nas najważniejszy, dlatego zdecydowaliśmy się pozostawić tę kochaną przez naszą publiczność pozycję. Jednak nie mogliśmy się zgodzić na warunki finansowe proponowane przez producenta. Dopiero po wynegocjowaniu nowych, zdecydowaliśmy się na kontynuowanie współpracy. Szukamy oszczędności gdzie się da ponieważ TVP nie posiada własnych pieniędzy. Są to przecież środki publiczne – nas wszystkich.
Zapytam więc o publicystykę. Oprócz Jana Pospieszalskiego, własny program będzie miał Bronisław Wildstein, prezentujący podobny światopogląd. Czy nie myśleliście o tym, by dla równowagi zaprosić do współpracy publicystę o odmiennym spojrzeniu?
Mamy np. Łukasza Mężyka, kierowaliśmy też nasze zapytania do innych. Jednak nie zawsze, z różnych przyczyn, publicyści prezentujący odmienny punkt widzenia chcą współpracować z TVP. Musimy to szanować. Pragnę jednak zauważyć, że "Południk Wildsteina" to program z innym spojrzeniem, niż audycja Jana Pospieszalskiego. To dwie różne osoby mające różne światopoglądy.
Poprzedni dyrektor TVP1, Jan Pawlicki nie wykluczał programu publicystycznego Mariusza Maxa Kolonki. Czy były takie rozmowy?
Max Kolonko dostał od nas propozycję współpracy. Miał dostać swoje 8 minut w nowym formacie "Co słychać Polsko". Nie mogliśmy się jednak zgodzić na wszystkie Jego warunki, bo ciężko sobie wyobrazić, żebyśmy brendowali produkcję MaxTV. Myślimy o tym.
W Jedynce ponownie zagości popularny przed laty program „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie …”. Dlaczego TVP przywraca ten format?
Ten program był bardzo popularny i dotyka ważnego społecznie problemu. Są więc tutaj dwie ważne przesłanki. Po pierwsze nasi widzowie po drugie misja.
Na antenie TVP1 zadebiutuje "Hit, hit hurra". Skąd pomysł na taki program?
Wymyślenie tego programu to praca wspólna kilku osób. Moim osobistym wkładem jest orkiestra. Marzył mi się program muzyczny o formacie "BBC Maestro" z muzyką poważną. Ponieważ w Polsce ten gatunek jest wciąż niszowy, podczas burzy mózgów ktoś mnie zapytał, co takiego najbardziej w tym Maestro mi się podobało. Kiedy odparłam, że orkiestra, zaczęliśmy się zastanawiać i tak powstał program "Hit, hit hurra".
Czy trudno było pozyskać do współpracy w jury Edytę Górniak?
Edycie Górniak bardzo spodobał się ten format, praca z dziećmi i cały zespół. Jest mi bardzo miło, że jest jurorką, ponieważ jest niekwestionowaną gwiazdą.
Programy z udziałem dzieci są kontrowersyjne, krytykuje się je za wciąganie najmłodszych do świata mediów, który nie jest miejscem dla nich.
Słyszałam, takie teorie, żeby nie wykorzystywać dzieci w telewizji. W tym programie jednak dzieci nie są eliminowane, nie odpadają, pojawił się też element specyficznego nagradzania. Chcemy budować w małym człowieku poczucie świadomości społecznej, dlatego nagroda nie jest dla dziecka, a dla szkoły, bądź instytucji, która kształtuje jego talent. Nie chcemy, żeby dzieci komercyjnie ze sobą rywalizowały. Łączymy wiec element misyjności z show, dostosowany do wymogów telewizji publicznej.
W Jedynce jesienią pojawi się kolejne edycja "Rolnik szuka żony". To jest program misyjny, czy wyłącznie show?
Staramy się wyważyć, szukamy balansu. Nie jest prosto zbudować ramówkę, która będzie atrakcyjna, a jednocześnie misyjna. Ten program jest więc atrakcyjną misją (śmiech). Nikt wcześniej nie pokazywał w telewizyjnych show rolników, program jest o prawdziwych uczuciach – nic nie jest udawane. Dlatego tak wzrusza naszych widzów. Cieszę się, że wraca na antenę.
Czy zmiany, jakie przetoczyły się w ostatnich miesiącach przez Telewizję Polską sprzyjały pracy nad ramówką?
Tak jak powiedział podczas konferencji prezes Jacek Kurski, to był bardzo trudny okres, jest mało pieniędzy, mieliśmy bardzo mało czasu, nie było spokoju, a jednak pracowaliśmy intensywnie. W telewizji wszystko wymaga czasu i pracy, myślę wiec, że wiosenna ramówka będzie jeszcze bardziej dopracowana i jeszcze bardziej nasza.
Joanna Klimek - przez kilkanaście lat pracowała w Telewizji Polsat. Była wydawcą programów publicystycznych w Polsat News, m.in. "Gościa Wydarzeń", "Daję słowo" i "Państwo to my". Wcześniej przez cztery lata pracowała w redakcji "Interwencji" jako prowadząca i wydawca. W przeszłości związana była już z Telewizją Polską, a także z rozgłośniami radiowymi Super FM i Radio Eska.