PAP Life: - Skąd wzięła się idea powstania programu "Woli & Tysio na pokładzie", czyj to był pomysł?
Marcin Tyszka: - To był po części nasz pomysł i po trosze Rinke Rooyensa i TVN-u. Wszyscy widzieli naszą relację, nasze teksty i żarty podczas nagrywania "Top Model". Myślę, że właśnie wtedy zrodził się taki plan, żebyśmy zrobili z Wolińskim coś razem. Stwierdziliśmy, że spróbujemy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. I tak oto ruszamy z nowym programem.
O czym będzie wasze show?
Marcin Tyszka: Chodzi przede wszystkim o to, żeby zmierzyć się z nietypowymi sytuacjami i to nie tylko z ciężką pracą fizyczną. O tym, co będziemy robić, dowiadujemy się tuż przed nagraniem, nie ma scenariusza, pokazujemy się tacy, jacy jesteśmy naprawdę.
Dawid Woliński:Program polega na tym, żeby pokazać nas, jako dwie osoby, które lądują w jakimś bardzo dziwnym środowisku i asymilują się z nowym otoczeniem, czyli z tymi osobami, które tam żyją, mieszkają, pracują. Polega też na tym, żeby wejść w życie tych ludzi. Sprawić, aby nas polubili, albo znienawidzili...
Ktoś już zdążył was znienawidzić?
D.W.: - Na razie wszyscy nas uwielbiają(śmiech).
Były takie zadania, których nie chcieliście się podjąć?
M.T.: - Oczywiście, są sytuacje, w których czujemy się lepiej i takie, w których gorzej, ale zawszę podejmujemy się wyzwań. Prawdziwy mężczyzna żadnej pracy się nie boi.
Zdarzyło się wam pokłócić na planie?
M.T.: - Oczywiście, że były spięcia. Znamy się od dwunastu lat, ale jesteśmy zupełnie różni. Obaj pracujemy w branży modowej, ale dla Dawida jego wizerunek jest dużo bardziej ważny niż dla mnie mój. Ja wizerunek produkuję na obrazkach, a sam mogę chodzić w podartej piżamie. Czasami to nas różniło.
D.W.: - "Super Express" przecież napisał - "Marcin Tyszka i Dawid Woliński - koniec przyjaźni?". Tyszka ponoć jest zazdrosny, że zarabiam więcej od niego, bo do tej pory miał 30 tys. za odcinek, a teraz ja zarabiam więcej. Do tego Tyszka nienawidzi mnie, bo skomplementowałem Grycanki (Marta Grycan, synowa znanego producenta lodów i jej córki, podbijające warszawskie salony mody - PAP Life). Ale to oczywiście wyssane z palca bzdury.
Co, oprócz pieniędzy, daje wam udział w programie?
D.W.: - Odskocznię od tego, co w naszych życiach działo się do tej pory. Kolejny, całkiem inny etap, coś fajnego, nowe doświadczenia. Uczymy się trochę bycia aktorem reality show.
Czegoś jeszcze się nauczyliście?
M.T.: - Mogliśmy zobaczyć jak wygląda polskie życie w najróżniejszych odsłonach. Nie chodzi o to, że nagle zobaczyliśmy biedę. Poznaliśmy ludzi, którzy mają wspaniałą kulturę, ale bardzo specyficzną.
D.W.: - No i poznać inne ludzkie zachowania i zasady, które panują w ich domach.
Z jakimi ludźmi spotkacie się przy okazji zadań, kogo poznają widzowie?
M.T.: - Często są to ludzie młodsi od nas, którzy mają już wielodzietne rodziny. My postawiliśmy na pracę i w tym się realizujemy, wiec to nas różniło. Z tego właśnie wynikało wiele dziwnych i śmiesznych sytuacji.
Ci bohaterowie drugiego planu także potrafili potraktować program, jako zabawę?
M.T.: - Różnie bywało. Mogę powiedzieć, że nie wszyscy potrafili podejść do tego na luzie. Bywali i tacy, którzy nie chcieli nas widzieć u siebie, bo bali się, co powiedzą sąsiedzi. To było bardzo zaskakujące, ale niestety "kółka różańcowe" nadal rządzą!
Jak była najciekawsze rzecz, która spotkała was przy kręceniu show "Woli & Tysio"?
D.W.: - Dowiedziałem się, co to jest parzenica, bo myślałem, że to pas...
Marcin Tyszka - fotograf, osobowość telewizyjna. Przez kilka lat prowadził program telewizyjny 5-10-15. Jako fotograf zadebiutował w "Urodzie". Po wyjeździe za granicę zrealizował sesje m.in. dla "Elle", "Marie Claire" i "Vogue".
Dawid Woliński - projektant mody. Swoje zainteresowania rozwijał w Liceum Plastycznym, a następnie w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi i Szkole Projektowania Ubioru i Kostiumu Filmowego w Warszawie.