Aktorka przyznała też, że chuchała w balonik, gdy na lotnisko przyjechała policja. "Ale na moją prośbę" - zaznacza Halinka Kiepska.
"Wielka mi heca. Miałam 1,6 promila. No i co z tego. Szkoda, że nie 3,5 promila jak podawały niektóre media" - powiedziała nam pani Marzena. "Trudno, żebym nie była podcięta, skoro piłam z mężem pół nocy" - dodaje. Na pytanie co piła, odpowiedziała, że wino marki Kadarka. Aktorka mówi, że musiało pójść parę butelek, skoro o 9 rano miała tyle promili w wydychanym powietrzu.
Pani Marzeny nie wpuszczono na pokład samolotu ze Szczecina do Warszawy, bo nie chciał się na to zgodzić kapitan. Aktorkę powstrzymał już na odprawie. "Widocznie nie lubi polsatowskich sitcomów" - śmieje się pani Marzena. Twierdzi, że gdy usłyszała o zakazie przejścia przez bramki sama zawołała policję i poprosiła o badanie alkomatem.
"Nie wpuścili nas na pokład samolotu o 9.20, więc wyszłam z mężem zapalić papierosa i przy okazji się trochę pocałować" - relacjonuje aktorka. "Później przyszli policjanci i oddali mi torby z odprawy. Ostatecznie do Warszawy wyleciałam samolotem o 15" - kończy historię.