Obie są profesjonalistkami, dlatego to, co widzimy na ekranach naszych telewizorów, jest nad wyraz sympatyczne. Między Anną i Kingą nie widać napięć i wszystko gra. Jak jednak mówią osoby pracujące przy show – to tylko pozory...

"Fakt" postanowił zapytać Kingę Rusin o jej relacje z Anną Muchą. "Jest to nowa osoba, więc i nowa energia. W związku z tym są jakieś nowe relacje między jurorami" – mówi zachowawczo Rusin o nowej koleżance. Ale dodaje z rozbrajającą szczerością: "Jest takie powiedzenie, które dotyczy i telewizji i filmów. Miło na planie, gówno na ekranie. I tak trochę jest..."

Reklama

o chwili jednak Rusin znów wraca do zachowawczej pozy: "Jeśli nawet są mocne spory, na przykład między jurorami, to są to te emocje, których ludzie oczekują. Moje relacje z Anią nie mają znaczenia dla programu" – mówi w rozmowie z "Faktem".

Cóż, nowa jurorka ma niemały temperament, a prowadzącej program nie musi się to podobać. Zwłaszcza, że - jak mówią osoby pracujące przy realizacji "You Can Dance" - Weronika Marczuk, którą Mucha zastąpiła w programie, nie skupiała na sobie aż takiej uwagi mediów i publiczności. I to Kinga była pierwszoplanową postacią show. Dziś te proporcje nie są już takie...

Reklama

Kinga Rusin pokazuje jednak, że żadne sympatie czy antypatie nie wpłyną na jakość jej pracy. Jest profesjonalistką - ma zamiar skupić się na powierzonym jej zadaniu i wypełnić je jak najlepiej. "My nie pracujemy ze sobą na planie, więc nie możemy mieć miłych czy niemiłych relacji" – kontynuuje swoją opowieść o współpracy z Muchą Rusin. "My się znamy, szanujemy. I tyle" – dodaje.

Hmm, jedno jest pewne. Przyjaźni z tego nie będzie... A o tym, czy paniom puszczą nerwy podczas programów, które telewizja wyemituje na żywo, przekonamy się już wkrótce. Może być ciekawie.

>>> Wiosenna miłość Kożuchowskiej