Jak obecnie ma się „Dom nad rozlewiskiem”? Początkowo nie było najlepiej, jednak trzeba przyznać, że serial się poprawił. Są malownicze plenery, których brakowało na początku, jest ciepła historia, obraz rodzinnej miłości, przyjaźni – czyli mamy idealną rozrywkę na niedzielny wieczór. A raczej prawie idealną. Początkowo wątpliwości budziło obsadzenie Joanny Brodzik w roli głównej, chociażby ze względu na zbyt młody wiek aktorki. Jednak po kilku odcinkach trzeba stwierdzić, że aktorka w roli Małgorzaty jest bardzo przekonująca. A to, na co czekali wszyscy – jej duet aktorski z Małgorzatą Braunek również sprawdził się doskonale. Sama historia głównej bohaterki, która opuszcza wielkie miasto dla malowniczej prowincji i powoli układa tam swoje życie, napotyka kolejne przeciwności, również przekonuje. „Dom nad rozlewiskiem” jest zatem dobrą rozrywką na niedzielny wieczór, niestety, ma też swoje wady. W serialu momentami irytuje prostota przekazu: kiedy twórcy chcą pokazać np. radość, musimy oglądać przydługie sceny z uśmiechniętymi bohaterami, jak ta, w której Joanna Brodzik beztrosko rozsypuje mąkę. Boli także prostota metafor: szczytem wszystkiego była scena śmierci małej Karolinki, po której zobaczyliśmy plener z jeziorem i bardzo mrocznie zachmurzonym niebem. Zapewne gdyby niebo nie było wystarczająco mroczne, widzowie nie domyśliliby się, że śmierć Karolinki jest smutnym wydarzeniem… Wątek śmierci dziewczynki również pozostawia wiele do życzenia. Była na tyle drugoplanową postacią, że nie sposób było się do niej przywiązać. Dlatego mało mnie interesowały jej losy, a śmierć nie wywarła wystarczającego wrażenia – po prostu już nie będzie przychodzić do głównych bohaterek, by korzystać z internetu. Brzmi brutalnie, ale by wzbudzić w widzach emocje, przywiązać ich do postaci, trzeba ciekawie i wiarygodnie napisać jej rolę, nawet jeśli jest drugoplanowa. Tymczasem wątek Karolinki wydaje się być niewiarygodny i mało interesujący. Oby w serialu podobnych historii było jak najmniej. Zadaniem pilota każdego serialu jest zainteresowanie widzów produkcją. W „Domu nad rozlewiskiem” ta zasada się nie sprawdziła – pierwszy odcinek był słaby, a dalej jest coraz lepiej. Polacy wciąż cenią sobie podobne produkcje, dlatego „Dom nad rozlewiskiem” prawdopodobnie pozostanie na antenie przez dłuższy czas. A gdyby jeszcze tylko scenariusz nabrał odrobiny polotu, gdyby przekaz przestał być tak prosty i oczywisty, moglibyśmy mieć do czynienia z bardzo udaną produkcją.

Reklama