Anna Sobańda: Niezbyt często występuje pani w serialach, czym skusiła panią rola Chyłki?
Magdalena Cielecka: To jest bardzo ciekawa i wyrazista postać do zagrania, a takich kobiecych bohaterek w naszej kulturze kinowo-telewizyjnej jest niewiele. Kobiety wciąż są obsadzane w rolach biernych ofiar, ozdobników, albo tak zwanych rolach dodatkowych. A tutaj mamy postać, która rozdaje karty, jest niegrzeczna, intensywna, niepoprawna politycznie, czasem nawet agresywna i do tego wzbudza emocje. To jest coś bardzo intensywnego i fajnego do zagrania.
Jest w Chyłce coś, co panią drażni?
Nie zadaję sobie takich pytań, bo kiedy podchodzę do zagrania jakiejś postaci, to przede wszystkim muszę ją zrozumieć i zaakceptować. Mogę zagrać każdego potwora, nie mam z tym problemu, tylko muszę wiedzieć dlaczego i po co. Mogę oczywiście wskazać cechy, które mnie prywatnie w Chyłce drażnią, ale jako aktorce one mi się podobają, bo sprawiają, że ta postać jest jeszcze ciekawsza do zagrania.
Chyłka jest adwokatem, a mówi się, że na sali sądowej adwokat jest jak aktor. Zauważyła pan te podobieństwa?
Oczywiście, one są bardzo wyraźne. Mam bliską znajomą, która jest adwokatem i ona bardzo mi pomogła w wyobrażeniu sobie tego spektaklu, jakim często jest rozprawa sądowa. Jeśli prawnik jest dobry w swoim fachu i tak wyrazisty jak Chyłka, to wchodzi na tę salę tak, jak dobry aktor na scenę i czuje się w tej roli jak ryba w wodzie. Bardzo ważne jest to pierwsze wrażenie, jakie adwokat robi na publiczności, sędziach i osobach zgromadzonych na sali. Podobnie jest z aktorem na scenie, ten pierwszy kontakt i ta pierwsza emocja jest niezwykle istotna.
Nasuwa mi się również inne podobieństwo. Czy aktor wcielający się w tak zwany czarny charakter jest trochę jak adwokat, który broni winnego?
Na pewno, ponieważ w obydwu przypadkach jest to wykonywanie swojego zawodu. Pytanie jest oczywiście o powody i zarówno w aktorstwie bywają różne motywacje, dla których ktoś decyduje się grać postać kompletnie sprzeczną z nim samym, tak samo wyobrażam sobie, że w przypadku prawników są rożne powody, dla których broni się kogoś, o kim się wie, że jest winny. Jest w tym jakieś podobieństwo
Remigiusz Mróz powiedział, że ludzie często doszukują się w jego prozie odwołań do bieżących spraw społecznych i politycznych. Serial Chyłka jest mocno osadzony w środowisku prawniczym. Sądzi pani, że widzowie znajdą w nim jakieś odniesienia do toczącej się w kraju dyskusji na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Mam poczucie, że to jest aktualny temat. Serial może być gorącym głosem w dyskusji o sądownictwie, o wymiarze sprawiedliwości w ogóle. Może kulisy, które widzowie zobaczą w "Chyłce", pomogą im zrozumieć ten świat, rządzące nim mechanizmy, ale też pojawiające się w nim nieprawidłowości.
Czy widziałaby pani siebie w zawodzie prawniczym, na przykład jako adwokata?
Myślę, że tak. Ciężko byłoby na studiach, bo tam sporo trzeba się uczyć na pamięć (śmiech) ale jeśli chodzi o energię i pewien temperament prawniczy, to bardzo mi on odpowiada.
Jakie seriale w ostatnim czasie panią zainteresowały?
Obejrzałam „Ślepnąc od świateł”. Zaczęłam też oglądać „Nielegalnych” oraz „1983”. Ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie serial „Ostre przedmioty”, który bardzo skojarzył mi się z najnowszym filmem z moim udziałem, czyli „Ciemno, prawie noc”. To bardzo podobna historia o reporterce, która wraca w swoje rodzinne strony, do rodzinnego domu żeby napisać reportaż o morderstwach dzieci i musi zmierzyć się ze swoją przeszłością.
Serial "Chyłka - Zaginięcie" będzie miał swoją premierę 26 grudnia na platformie Player. Użytkownikom zostaną tego dnia udostępnione bezpłatnie dwa pierwsze odcinki serialu.