Anna Sobańda: Czy Magdalena Cielecka to Chyłka, jaką miał pan w głowie pisząc swoje powieści?
Remigiusz Mróz: Pisząc, miałem przed oczami twarz… Chyłki. Chyba tylko tak mogę odpowiedzieć, bo ta postać jest dla mnie tak samo realna jak każdy inny dobry znajomy. Zarysowała się w mojej wyobraźni na tyle wyraźnie, że równie dobrze mógłbym obsadzać kogoś w roli członka mojej rodziny (śmiech). Kiedy jednak tylko zaczęliśmy rozmawiać o ekranizacji, od razu pojawiło się nazwisko Magdy – a ja nie mógłbym wyobrazić sobie lepszej odtwórczyni tej roli.
Jak duży wpływ miał pan na serial na etapie jego produkcji?
Starałem się mieć jak najmniejszy, bo to zwyczajnie nie moje podwórko. Znam się na pisaniu powieści, ale gdybym zabrał się do scenariusza, tragedia byłaby nieuchronna. Mimo to producenci często konsultowali ze mną swoje decyzje, za co jestem im wdzięczny, bo przecież nie musieli. Dzięki temu w jakiś sposób czuję się częścią drużyny, która pracowała nad całym tym przedsięwzięciem.
Czy były jakieś warunki, które postawił pan produkcji godząc się na ekranizację książek?
Oprócz tego, że ma być udana? (śmiech) Nie, poważnie mówiąc, warunek był tylko jeden: by realizowali swoją wizję. Wychodzę z założenia, że serial to dzieło odrębne i samodzielne – i gdyby było dokładnym powieleniem tego, co możemy przeczytać w książkach, stałoby się po prostu nieciekawe.
W ostatnim czasie powstało sporo polskich seriali kryminalnych. Czym będzie wyróżniała się „Chyłka”?
Wydaje mi się, że dwoma rzeczami. Po pierwsze historią – mamy do czynienia z tzw. locked room mystery, jedną z kryminalnych konstrukcji, które zawsze mnie fascynowały. W tej wersji z domku letniskowego znika dziewczynka, mimo że przez całą noc wszystkie drzwi i okna były zamknięte, a alarm włączony. Wedle wszelkiej logiki do tego zaginięcia nie miało prawa dojść, a jednak po dziewczynce nie ma śladu. Drugi atut to sama Chyłka – kobieca postać budząca tak skrajne emocje, jakich nie wywoływała chyba jeszcze żadna bohaterka w polskiej telewizji. Opryskliwa, a jednocześnie przyciągająca. Silna, ale kryjąca w sobie pewne słabości. Wyjątkowo złożona – i właśnie tę wielowymiarowość genialnie udało się oddać Magdzie Cieleckiej.
Czy czytelnicy, którzy znają serię o prawniczce Joannie Chyłce znajdą w serialu coś nowego?
Pewnie. Właśnie z tego względu od początku powtarzałem producentom, żeby nie oglądali się na materiał źródłowy, jeśli wpadną na lepszy pomysł. Sam podczas lektury scenariuszy dałem się zaskoczyć – i mam nadzieję, że niespodzianka będzie równie ciekawa dla widzów znających książki.
Akcja serii o Chyłce rozgrywa się w dużej mierze w środowisku prawniczym, również sędziowskim. Czy zdarza się, że w dobie głośnej debaty na temat kondycji polskiego sądownictwa i środowisk prawniczych, czytelnicy znajdują w pana książkach odniesienia do obecnej sytuacji politycznej w kraju?
Dość często, mimo że pierwszy tom, czyli "Kasację", pisałem w dwa tysiące trzynastym roku. Może pewne rzeczy się nie zmieniają? Albo widzimy w książkach to, co z jakiegoś powodu nie opuszcza naszej podświadomości? Tak czy inaczej czasem w pełni świadomie pozwalam sobie na komentarz z przymrużeniem oka. A od czasu do czasu wyjątkowo udaje mi się wstrzelić z tematem. Tuż po wydaniu "Immunitetu", w którym oskarżony został sędzia Trybunału Konstytucyjnego, doszło do pierwszych zawirowań z ówczesnym prezesem. Po innym tomie, w którym Chyłka zauważyła pewną lukę w prawie, wydano rozporządzenie, które robiło z tym przepisem porządek. Wychodzi więc na to, że literatura, prawo i polityka się przenikają.
Zdarza się, że w swoich książkach porusza pan tematy społeczne, które budzą duże emocje wśród Polaków, na przykład kwestia uchodźców. Czy jest to pana sposób na zabieranie głosu w ważnych sprawach, czy też zwyczajnie urozmaica pan fabułę?
Staram się nie zabierać głosu jako ja, ale raczej rzucać za pomocą bohaterów nieco światła na ten czy inny temat. Powieść to dość wdzięczne narzędzie, bo mogę przedstawiać daną sprawę z punktu widzenia różnych postaci. Jedne mogą mieć lewicowy, inne centrowy, jeszcze inne prawicowy ogląd. Opisywanie jednej rzeczy z kilku perspektyw w taki sposób, by każdy światopogląd był przekonujący, jest wyzwaniem – ale jednym z najprzyjemniejszych, jakie czeka pisarza poruszającego tematy społeczno-polityczne.
Bywa pan za poruszanie takich kwestii krytykowany?
Oczywiście! Gdyby tak nie było, zacząłbym zastanawiać się, czy nie znalazłem się nagle w jakimś innym kraju (śmiech). Podchodzę do tego raczej na luzie, bo wbrew pozorom to bardzo miłe zjawisko. Śledzę czasem rozmowy na Twitterze lub w innych miejscach, gdzie Czytelnicy dowodzą, że jestem: zatwardziałym konserwatystą, szalonym liberałem, katolikiem, ateistą, lewicowem, prawicowcem… do wyboru jest właściwie cała paleta. I najlepsze jest to, że każdy potrafi przedstawić argument na poparcie swojej tezy, wyciągając jakieś cytaty z moich książek. To dla mnie sygnał, że udało mi się wiarygodnie wejść w skórę odmiennych od siebie bohaterów.
Na swoim profilu na Facebooku żartobliwie odniósł się pan do plotek o rzekomej grupie autorów, która pomagała panu w pisaniu zapewniając w ten sposób, że jest Pan jedynym autorem swoich powieści. Jednak 31 książek w pięć lat robi wrażenie. Jak udało się panu osiągnąć taki wynik?
Po prostu siadam rano przy klawiaturze i piszę. Bez wymówek, bez uciekania od powieści, kiedy słowa nie chcą się kleić. Nauczyłem się, że wystarczy poczekać, a spoiwo się znajdzie – i nagle w jednym momencie wszystko ruszy naprzód z zawrotną prędkością.
Czy oprócz serialu „Chyłka – Zaginięcie” planowane są ekranizacje innych pana powieści?
Tak, w tej chwili dwóch innych serii. Pentalogia kryminalna z Wiktorem Forstem zadomowiła się w jednej ze stacji, a przymiarki do zekranizowania serii politycznej „W kręgach władzy” już trwają. W tym drugim wypadku mogę zdradzić jedynie, że za kamerą stanie Łukasz Palkowski, który sprawuje pieczę nad Chyłką. A zatem w jednym i drugim wypadku mamy gwarancję reżyserskiej maestrii!
Serial "Chyłka - Zaginiecie" będzie miał swoją premierę 26 grudnia na platformie Player. Użytkownikom zostaną tego dnia udostępnione bezpłatnie dwa pierwsze odcinki serialu.