"Kevin sam w domu", "To właśnie miłość", "Witaj święty Mikołaju" – któż z nas nie zna tych tytułów. Jedni nie wyobrażają sobie świąt bez romantycznej komedii rozgrywającej się wokół choinki i śnieżnych bałwanków, inni pomstują, że to profanacja i komercjalizacja świąt. Jak się okazuje, świąteczne filmy mogą mieć istotny wpływ na naszą psychikę.
Pozytywny lub negatywny – dowodzi w rozmowie z dziennik.pl Maria Rotkiel, psycholożka i terapeutka poznawczo-behawioralna.
Filmy świąteczne są dla nas dobre, bo…
Nie da się ukryć, że tzw. filmy świąteczne cieszą się ogromną popularnością. "Kevin…" to od lat żelazna pozycja w ramówce Polsatu, istnieje kanał poświęcony wyłącznie filmom świątecznym, miliony widzów co roku wzruszają się, oglądając Hugh Granta w "To właśnie miłość" i pękają ze śmiechu na widok perypetii rodziny Griswoldów z "Witaj święty Mikołaju". Nieważne, że oglądamy je po raz setny. Skąd taka ich popularność?
- Na nasz mózg, czyli na nasze samopoczucie wpływają bodźce, które do nas docierają i takimi bodźcami są też filmy. Jeżeli kojarzą się one pozytywnie, to będą miały pozytywny wpływ. Dociera do mnie bodziec, który ma dla mnie pozytywne skojarzenie, bo ten film oglądałam w trakcie świąt, a święta kojarzą mi się pozytywnie, więc ja się czuję tak, jak się czułam w trakcie świąt – tłumaczy w rozmowie z dziennik.pl Maria Rotkiel, psycholożka.
-Warunek konieczny jest taki, że muszę mieć z tym okresem faktycznie pozytywne skojarzenia. Jeżeli ktoś lubi święta, jeżeli pamięta ten czas, jako fajny, przyjemny, wesoły, lubi całą świąteczną otoczkę, to te filmy będą na nas pozytywnie wpływały – dodaje terapeutka.
Neurobiolog i ekspert ds. ludzkich zachowań Eldin Hasa tłumaczy na łamach Popsugar, że miły, przytulny wręcz klimat świątecznych filmów sprawia, że po prostu czujemy się dobrze. Bezpiecznie. Nasze mózgi są tak skonstruowane, by szukać i czerpać przyjemność ze znanych i przewidywalnych wzorców – mówi Eldin Hasa. Filmy świąteczne są napisane według prostej formuły, na którą składają się takie tematy, jak miłość, rodzina i wybawieni, a schematyczna natura fabuły zapewnia nam poczucie komfortu i emocjonalnego zadowolenia - dodaje.
Jade Thomas, psychoterapeutka i założycielka Luxe Psychology Practice, mówi w rozmowie z Popsugar:
Filmy świąteczne kochamy, bo często są dalekie od realiów. Oglądanie filmu, którego fabuła jest przesadzona, a zakończenie absurdalnie szczęśliwe, daje nam poczucie więzi z tymi, z którymi go oglądamy, z którymi dzielimy się naszymi odczuciami w stylu: "teraz to przesadzili, prawda?". Nasze mózgi pracują lepiej, kiedy czujemy się bezpiecznie, a kiedy oglądamy świąteczny film, niezależnie od tego, czy widzieliśmy go wcześniej, czy nie, wiemy, że na pewno zapewni nam bezpieczne i szczęśliwe zakończenie.
Święta Bożego Narodzenia mogą być stresujące. Lekarstwem świąteczny film?
Filmy świąteczne zmniejszają też poziom stresu i poczucie niepokoju. Problemy finansowe, zawodowe, rodzinne, może nie znikają tak lekko, łatwo i przyjemnie, jak w świątecznych filmach, ale na pewno jest to miłe i kuszące rozwiązanie.
Jest rzeczą oczywistą, że większość z nas nie żyje życiem, które widzimy w filmach świątecznych, ale to nie znaczy, że oglądanie ich nie przynosi nam ogromnej radości – mówi Jade Thomas w serwisie Popsugar.
Nierealistyczne życie lub historie dają szansę, by doświadczyć choć trochę świątecznego ducha, a jednocześnie pozwalają uciec od stresu, który mamy w naszym codziennym życiu. Święta Bożego Narodzenia mogą być stresujące, więc filmy świąteczne oferują nam idealne antidotum - podkreśla.
Nie można także zapomnieć o kojącej nostalgii, którą niosą za sobą świąteczne filmu. Święta Bożego Narodzenia to często czas powrotu wspomnieniami do niczym nieskrępowanej, bezgranicznej dziecięcej ekscytacji, radości, co już samo w sobie uwalnia hormony dobrego samopoczucia.
Filmy świąteczne są pisane specjalnie po to, by wywoływać nostalgię, która głęboko wpływa na nasze mózgi. Nostalgia aktywuje ośrodek nagrody w mózgu i wyzwala uwalnianie dopaminy, neuroprzekaźnika dobrego samopoczucia, co skutkuje silną i pozytywną reakcją emocjonalną – mówi Eldin Hasa.
Filmy bożonarodzeniowe często przedstawiają świąteczne scenerie, tradycje i sentymentalne chwile, które odwołują się do naszych wspomnień i wywołują ciepłe i przytulne uczucia - dodaje.
To jest trochę tak, jak z dzieckiem przed wystawą sklepu z zabawkami. Już samo patrzenie sprawia przyjemność i trochę tak reagujemy – mówi w rozmowie z nami Maria Rotkiel.
Wyidealizowane święta i nierealna miłość
Co, jeśli wcale nie mamy fajnych wspomnień z dzieciństwa, a święta nie kojarzą nam się z ciepłem domowego ogniska, ale wręcz przeciwnie – budzą wspomnienia pełne grozy?
Wyjątkiem są osoby, a takie są i to grono jest niestety coraz większe, które za tym czasem nie przepadają, bo np. był to czas konfliktów w rodzinie, bo źle to pamiętamy z dzieciństwa, albo i teraz jest ten czas dla nas z jakichś powodów trudny, irytujący. Tego pozytywnego skojarzenia w takim przypadku nie będzie – tłumaczy w rozmowie z dziennik.pl Maria Rotkiel.
Jeżeli ten okres kojarzymy ze stresem, brakiem pieniędzy, czy samotnością, konfliktami rodzinnymi, czy innymi problemami, to ten bodziec wywołuje inne skojarzenie, które w nas jest wpisane, czyli będzie wywoływał skojarzenie nieprzyjemne. My jesteśmy tak mocno uwarunkowani na bodźce, że można bodźcami wywołać stres. Jeżeli święta nie kojarzą nam się dobrze albo wręcz kojarzą nam się źle, to te dźwięki, zapachy, piosenki, a tym bardziej filmy, mogą wywołać wręcz stan napięcia, irytacji– dodaje psycholożka.
Do tego dochodzi nierealny, wyidealizowany świat, jakim mamią nas nie tylko świąteczne filmy.
Filmy bożonarodzeniowe przedstawiają wyidealizowane wersje świątecznych doświadczeń, co może tworzyć nierealistyczne oczekiwania i prowadzić do rozczarowania, kiedy okaże się, że Boże Narodzenie nie wygląda tak, jak na filmach – mówi Eldin Hasa w Popsugar.
W filmach świątecznych wszechobecny jest również wątek miłości, w życiu nie zawsze tak jest. Czasami doskwiera nam przejmujące uczucie samotności, pustki, które filmy świąteczne mogą jedynie potęgować.
Filmy świąteczne mogą również tworzyć nierealistyczne obrazy miłości. Mogą kreować niezdrowe oczekiwania wobec relacji międzyludzkich, np. poprzez egzaltowane gesty i sceny miłości od pierwszego wejrzenia – mówi Jade Thomas. "
Ważne jest, aby podczas oglądania filmów świątecznych oddzielić to, co realistyczne, od tego, co nierealistyczne i zastanowić się nad skutkami naszych oczekiwań - podkreśla.
"Kevin sam w domu" po raz tysięczny
Pozostaje zatem pytanie, oglądać, czy nie oglądać? Tym bardziej, że i tak Polsat pokaże "Kevina…", a my i tak widzieliśmy go już setki razy.
Możemy sobie puścić, nie musimy go wnikliwie oglądać, skoro go znamy na pamięć. Jednak to, że on będzie sobie leciał nawet gdzieś w tle, a my mamy pozytywne skojarzenia ze świętami, to może być faktycznie taka dodatkowa pozytywna bombka na choince– uspokaja nas Maria Rotkiel.
Z drugiej jednak strony…
Może być też tak, że same święta kojarzą nam się pozytywnie, ale irytuje nas konkretny symbol. Ten film, na przykład, nas irytuje, bo np. 10 lat temu musieliśmy go oglądać, bo tak chcieli dziadkowie, czy dzieci, wiec oglądanie go po raz 11 jawi nam się już jako koszmar – podkreśla psycholożka.
Zdaniem terapeutki, z reguły te filmy nam się już tak opatrzyły, że nie zwracamy na nie uwagi. Mając jednak z nimi pozytywne skojarzenia, możemy ten pozytywny nastrój w sobie podtrzymywać.
Samym "Kevinem…" euforii u siebie nie wywołamy, bo gdyby to było takie proste, to byśmy w ogóle nie potrzebowali terapeutów czy leków (śmiech) – mówi Maria Rotkiel i dodaje: Ale jeśli się dobrze przy tym czujemy, to niech sobie brzęczy w telewizorze, bo to może być dla nas dodatkową, subtelną, miłą chwilką, która dołoży do tego miłego, świątecznego nastroju jeszcze coś fajnego.