Na antenie CANAL+ zadebiutował niedawno 3. sezon mockumentu "The Office PL". Elementem oryginalnej kampanii marketingowej był… pomnik szefa idioty, który stanął w Fabryce Norblina w Warszawie, a do którego pozował Piotr Polak wcielający się w postać Michała Holca, prezesa siedleckiego producenta wody mineralnej "Kropliczanka".

Reklama

Nie ma pan już siebie i serialu "The Office PL" dość?

Nie, absolutnie nie (śmiech). Spełniłem swoje marzenie. Nie wiedziałem nawet, że mam takie marzenie, ale jak usłyszałem, że jeszcze będę miał swój pomnik… nie, no to jest bardzo przyjemne. Podobnie jak praca na planie mockumentu z ekipą naprawdę wspaniałych ludzi. Uważam, że to serial bardzo dobry i scenariuszowo, i też jest na takim moim poziomie, który bardzo mi się podoba. Nie tylko nie mam dość, ale mam ochotę na więcej.

Czyli możemy liczyć na kolejny sezon?

Ja na to liczę.

Sądząc po pierwszych recenzjach, 3. sezon "The Office PL" zapowiada się na komediowy przebój. Naprawdę bawi. Was też?

My się bawiliśmy na planie wspaniale. Oczywiście, forma jest dosyć trudna, potrzeba było czasu, żebyśmy się zgrali, co było chyba nawet widoczne w pierwszym sezonie, że z odcinka na odcinek lepiej gramy czy też lepiej współgramy. Jesteśmy ze sobą przez cały czas i nawet jak jest jakaś scena nie o nas, to i tak kręcimy się po planie, podpisujemy jakieś papiery i dalej udajemy, że pracujemy. W serialu jest duża ekipa aktorów teatralnych, których dobrze znam i dobrze nam się pracuje, podobnie jak z Maćkiem Bochniakiem, reżyserem, operatorem Pawłem Kurzępą. Nauczyliśmy się siebie wzajemnie, swoich własnych możliwości i to jest po prostu mega, mega frajda. Przychodzimy i wychodzimy z pracy uśmiechnięci, mimo że o szóstej rano trzeba wstać.

Czy swoją serialową postać wzorował pan na kimś z prawdziwego życia?

Reklama

Nie. Za to kilka razy zdarzyło mi się, że ktoś na ulicy, czy gdzieś, podszedł i powiedział, że ma bardzo podobnego szefa, co nie brzmi w sumie dobrze. Z drugiej strony, mam nadzieję, że Michał przejawia też jakieś pozytywne strony.

W jaki sposób aktor teatralny trafił do telewizyjnej komedii?

To były czasy covidowe, wysłałem nagranie na wideo, ale raczej nie wierzyłem, że się dostanę. To jest jeden z moich ulubionych seriali, bardzo lubię zarówno angielską, jak i amerykańską wersję "The Office" i nie widziałem się w tym. Sam siebie też musiałem bardzo długo przekonywać, że to potrafię, bo nigdy jakoś nie uważałem się za komediowego aktora. Zresztą, nie kategoryzuję tego w ten sposób, że aktor teatralny, telewizyjny, komediowy, ale jakoś nie wierzyłem, że to się uda. Nie pchałem się też za bardzo, nie przekonywałem, że jestem najlepszym kandydatem, po prostu nagrałem jedną taśmę potem drugą i… udało się, z czego bardzo się cieszę.

Podobno stroni pan od mediów społecznościowych i wszelkiego celebryctwa. Tak popularny aktor?

Zrezygnowałem z Facebooka lata temu, po tym, jak zobaczyłem do jakiego poziomu to się sprowadza. Jedyne co mam, to Instagram, ale tylko wrzucam tam zdjęcia, nawet sprzed lat, jeżeli znajdę jakieś ładne. Ja w ogóle bardzo lubię robić zdjęcia i czasami sobie żartuję, że jak już nikt mnie nie będzie chciał do roli, to zajmę się fotografią. Ale Instagram też się zmienia. Kiedyś był platformą tylko fotograficzną, a nie angażującą we wszystkie możliwe sfery, polityczne, społeczne i inne ważne sprawy.

Wiem, że zaczyna się, chyba nawet już się zaczął, taki świat, w którym ilość lajków waży o tym, czy ktoś dostał jakąś rolę, czy nie. Przyznam, że wolałbym już zrezygnować z Instagrama, niż tak robić. To nie jestem ja.

Czyli w "Tańcu z Gwiazdami" albo innym show raczej pana nie zobaczymy?

Nie, raczej nie.

Telewizja czy teatr?

Nie chciałbym wybierać, ale oczywiście jest coś takiego, że jak pracuję dużo w teatrze, to telewizja, a jak pracuję dużo w telewizji, to teatr.

Niektórzy pewnie chętnie udusiliby Michała Holca, ale też ten wyjątkowy szef ma wielu wiernych fanów / Materiały prasowe