Córka Beaty Ścibakówny i Jana Englerta - Helena - skończy w tym roku 23 lata. Młoda aktorka jest jeszcze studentką - kształci się w warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Początkowo wiązała swoją przyszłość z nowojorską elitarną szkołą filmową Tisch School of the Arts, jednak, jak sama przyznała, nie odnalazła się w tamtejszym środowisku. W czasie pandemii wróciła do Polski i przeniosła się na studia w rodzinnym mieście.
Niestety, okazuje się, że córka sławnej aktorskiej pary może nie zdobyć dyplomu. Jeszcze będąc studentką, Helena zagrała w głośnym filmie wyreżyserowanym przez Marię Sadowską - "Pokusa". Mimo że krytycy różnie oceniali ten obraz, występ Heleny uznano za naprawdę obiecujący. Rodzice młodej aktorki z dystansem podchodzą jednak do jej pierwszych sukcesów.
Tygodnik "Na Żywo" donosi, że Beata Ścibakówna i Jan Englert mają poważne obawy o to, czy Helena nie nazbyt zaangażowała się w pracę i czy uda jej się ukończyć studia. Jej praca magisterka utknęła podobno w martwym punkcie.
Sama zainteresowana, zapytana przez "Na Żywo" o to, jak faktycznie mają się sprawy związane z jej wykształceniem, powiedziała:
"Magisterka na razie leży na półce. Promotor naciska, rodzice, ale na razie nie mam czasu. Szanuję pracę moich rodziców oraz doceniam ich wsparcie, ale na swoje nazwisko pracuję sama. Nie grozi mi utopienie się w świecie show-biznesu, bo mam na siebie inny plan".
Tygodnik ujawnił, że w tej sytuacji rodzice młodej aktorki postanowili poprosić o wsparcie matkę chrzestną Heleny - Annę Dymną. Obiecała ona, że spróbuje przekonać Helenę, jak ważne jest posiadanie dyplomu szkoły wyższej. Nie chce jednak w żaden sposób nalegać, bo wie, że w ten sposób nie można nikogo do niczego zmusić.
Myślicie, że Helenie Englert uda się przygotować magisterium?