Instagramowy profil Anny Wendzikowskiej wygląda jak katalog biura podróży. Dziennikarka bardzo często wyjeżdża zarówno służbowo, jak i na wakacje z córkami, a podróżując zwykle zatrzymuje się w ekskluzywnych hotelach. Fani Ani przywykli do takich obrazków i w komentarzach nie szczędzą jej komplementów.

Reklama

Ostatnio jednak jeden z internautów zainteresował się tym, jak Wendzikowska zarabia na takie niekończące się wakacje:

Skąd pani bierze na to wszystko pieniądze? - zapytał wścibski fan, a Ania odparła, że z pracy własnej. Wówczas mężczyzna napisał:

Tylko chwalić, bo Pani wiecznie w drodze. Zwykły śmiertelnik wyjedzie raptem raz. Ja nie krytykuję i nie oceniam. Od dawien dawna są ludzie, co mają więcej i co mają mniej. Takie jest życie

Ta uwaga musiała rozzłościć dziennikarkę, bowiem odpowiedziała długim postem:

Drogi Panie, w szkole za przeproszeniem zapie*dalałam, pisałam olimpiady, zdobywałam paski, uczyłam się języków. Na wakacje jeździłam do szkół językowych. Kułam do egzaminów do liceum. Znowu pisałam olimpiady, nocami uczyłam się do sprawdzianów, kiedy koledzy balowali na imprezach. Na studiach, zamiast imprezować, kułam do egzaminów, miałam stypendium. Potem wyjechałam na studia do Londynu i pracowałam nocami, a w dzień chodziłam na zajęcia, żeby to wszystko jakoś spiąć. Pierwszą pracę sama sobie wychodziłam. Pierwszy materiał dla TVN wymyśliłam sama, sama zrobiłam za własne pieniądze i z gotowym poszłam na spotkanie, które umówiłam, wysyłając maila na adres redakcji. I tak pracuję w "DDTVN" już 13 lat. Nic nikomu nie zawdzięczam, nic nie dostałam w prezencie i nie ukradłam. Mam dość takich pytań i insynuacji. Krótka odpowiedź na to pytanie brzmi: zarobiłam, to mam i nic Panu do tego.