Anna Mucha sama siebie nazywa miłośniczką dobrej kuchni. Jeszcze przed wybuchem pandemii, aktorka ochoczo odwiedzała restauracje w całej Polsce, w których kosztowała kolejnych dań, a opiniami i relacjami z degustacji dzieliła się z fanami w mediach społecznościowych.

Reklama

W trakcie narodowej kwarantanny zaś, Mucha udoskonalała własne umiejętności kulinarne, co miało negatywny wpływ na jej figurę:

Nie ma co ukrywać, kwarantannę przeżyłam hedonistycznie. Jak wiadomo, lubię dobrze zjeść, więc to była rozkosz dla podniebienia. A że nigdzie nie wychodziłam, moja aktywność ograniczała się do poruszania między salonem, kuchnią, sypialnią a łazienką. Co tu dużo mówić, potwornie się skaszalociłam, więc teraz muszę nad sobą popracować - wyznała w rozmowie z magazynem "Flesz"

W ostatnim czasie jednak aktorka wzięła się za siebie, choć jak przyznaje, do walki o szczupłą sylwetkę podchodzi racjonalnie i nie zamierza katować się dietą, czy wyczerpującymi treningami:

Ludzie już widzą pierwsze efekty, komplementują, a to mnie nakręca i motywuje, by się nie poddawać. Ale jestem w tym odchudzaniu rozsądna. Praca wymusza na mnie dyscyplinę, lecz nie będę się katować. Rygorystyczna dieta i katorżnicze ćwiczenia nie są dla mnie