Ich związek od początku wzbudzał wiele kontrowersji i w środowisku artystycznym wywołał obyczajowy skandal, bowiem dla Moniki, wówczas jeszcze Richardson, Zbigniew Zamachowski odszedł od żony. Przez tę decyzję relacje aktora z czwórką jego dzieci były bardzo trudne, a skłonność ich nowej macochy do medialnych zwierzeń nie poprawiała sytuacji.

Reklama

W końcu jednak czas uleczył rany, a atmosfera wokół państwa Zamachowskich się uspokoiła, choć przemyślenia dziennikarki, jakimi dzieli się w wywiadach oraz swoich mediach społecznościowych co jakiś czas wywołują poruszenie.

Ostatnio w związku z 6. rocznicą ślubu, Zamachowska postanowiła na łamach "Faktu" opisać, jak to jest być żoną aktora:

Ja już to kiedyś powiedziałam i mówię wciąż: chwilo trwaj. Zbyszek to piękny człowiek, wielki artysta. I jak każdy wielki artysta, to bardzo skomplikowany, nadwrażliwy, łatwy do zranienia człowiek. Życie z nim to jak stąpanie po bardzo cienkiej tafli. Gdy pęka, pęka mi serce. Dlatego tak bardzo się staram

Monika Zamachowska odniosła się także do tego, jakie emocje wzbudza jej małżeństwo w opinii publicznej:

Obłudnym ludziom trudno znieść, że się kochamy. Za to naszymi najwspanialszymi fanami są ci, którzy sami odważyli się na zmianę swojego życia, wbrew światu, wbrew konwenansom, mimo tego, “co ludzie powiedzą”. Kochają nas ci, dla których jesteśmy przykładem miłości, która zwycięża wszystko. Tak się cieszę, że Zbyszkowi dobrze układa się teraz w jego rodzinie, że w ogóle nie zwracam uwagi na te bzdety w pisemkach i śledzące te bzdury portale. To nam wszystkim spowszedniało i dawno już wyrośliśmy z potrzeby dementowania czegokolwiek. Trzymam kciuki za wszystkich, którzy chcą iść przez życie trzymając się za ręce. Po tych wszystkich latach i po tych wszystkich przejściach wiem tylko, że liczy się miłość. I chyba nic więcej