Ilona Łepkowska już wcześniej zabierała publicznie głos w sprawie ruchu #MeToo twierdząc, że stwarza on pole do nadużyć i niesłusznych oskarżeń wysuwanych wobec niewinnych mężczyzn. Scenarzysta wyraziła też swoje oburzenie z powodu wyrzucenia Kevina Spacey z obsady "House of Cards" po tym, kiedy aktor został oskarżony o molestowanie seksualne.

Reklama

W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Uroda Życia" Łepkowska po raz kolejny pokusiła się o ocenę tego fenomenu. Oceniając amerykański serial z Jennifer Aniston "The Morning Show" stwierdziła:

Podoba mi się przede wszystkim dlatego, że pokazuje kwestię #MeToo dużo szerzej niż media. Krytycznie. Pokazuje, że to polowanie na mężczyzn posunęło się za daleko i wymknęło się spod kontroli. Ja zresztą też mam dość krytyczny stosunek do ruchu #MeToo. Uważam, że skoro w środowisku show biznesu w Hollywood panowały aż tak niemoralne reguły, jak dzisiaj zeznają ofiary, to trzeba było to środowisko jak najszybciej opuścić

Reklama

Kiedy dziennikarka stwierdziła, że nie każda kobieta znajduje w sobie tyle siły, by przeciwstawić się molestowaniu, popularna scenarzystka stwierdziła, że nie rozumie takiego tłumaczenia:

Moim zdaniem w drastycznych sprawach sytuacja osobista nie ma znaczenia. Ja miałam 22 lata, kiedy odeszłam od pierwszego męża, bo mnie uderzył. Powiedziałam sobie, że to pierwszy i ostatni raz, kiedy mężczyzna traktuje mnie w ten sposób. A nie miałam nic - ani żadnych oszczędności, ani gdzie się podziać - powiedziała