Na swoim profilu na Instagramie Karolina Korwin Piotrowska napisała, co sądzi "Szkole z TVP", która zamiast uczyć dzieci, rozśmiesza dorosłych:

Robiłam i robię szkolenia przygotowujące do bycia przed kamera. Wiem, jak ważne jest, by być przygotowanym do wystąpienia przed kamera. Jak ważne jest opanowanie emocji, oswojenie się z kamerą, która albo kogoś lubi albo nie i nic na to nie poradzisz. Inaczej wiedza ulatuje, a nerwy zjadają. Do tego ktoś je tu zle ubrał- ubranie we wzorki, złe proporcje- plus siedem kilo, nie uczesał- topielica tak zwana działa tylko na Olejnik, reszta musi o tym zapomniec, niczego z nimi na planie, w studiu, nie przećwiczył. Wszystkie, które widzualam, a podsylacie tego masę, abstrahując od poziomu wiedzy, są potwornie zdenerwowane, część zupełnie nie ma charyzmy ekranowej, nikt nie pracował z nimi z głosem i kamerą- to widać. Pożera je na naszych oczach stres i desperacja, bo już wiemy, ze to było polecenie odgórne. One musiały to zrobić. To jest smutne bardziej i nieprzygotowane od strony technicznej niż śmieszne.

Reklama

W jednym z kolejnych postów Korwin Piotrowska pokazała wiadomość od jednej ze swoich fanek, która zna kulisy powstawania "Szkoły z TVP":

Pani Karolino, szefowa mojej bratowej ma siostrę, którą to zaangażowano do tego projektu. Tak jak pani pisze, kazano im to zrobić bez możliwości odmowy. Przez 12 godzin nagrywali 11 lekcji. Bez cięć, bez dubli. Po prostu z dnia na dzień kazano im się "przygotować". Też mnie to bawiło, ale jak poznałam drugą stronę medalu, to zrobiło mi się po prostu przykro.