Kilka dni temu jedna z agencji fotograficznych ujawniła na Facebooku ofertę współpracy, jaką otrzymała od Ewy Chodakowskiej. Trenerka chciała wynająć fotografa na imprezę urodzinową swojej siostrzenicy. Zamiast zapłaty jednak, oferowała "barter" w postaci oznaczenia firmy fotografa w swoich mediach społecznościowych.

Reklama

Praktyki Ewy Chodakowskiej spotkały się z powszechną krytyką. Karolina Korwin Piotrowska nazwała je nawet wyzyskiem i zwykłym chamstwem.

Sama Ewa zaś stwierdziła, że barter to w przypadku takich gwiazd mediów społecznościowych jak ona standardowa forma współpracy. Trenerka uznała także, że w mediach trwa zorganizowana nagonka na nią, a swoją sytuację porównała do gwałtu:

Z takiej bzdury: "Chodakowska umawia się na barter", robi się aferę na skalę gwałtu, to ja się czuje ofiarą! Hejt to przemoc. Każdy - na hura - kto mnie "nie trawi" może rzucić kamieniem. Kamieniowanie opanowane do perfekcji.

To stwierdzenie mocno oburzyło fanki Ewy, a jej profil zalały komentarze, w których internautki zwracały trenerce uwagę na to, jak niestosowne było to porównanie. W końcu Chodakowska postanowiła się zrehabilitować:

Jak wiesz, całą sobą jestem zaangażowana w akcję #stopprzemocy. Robię wszystko, co mogę, by wspierać ofiary przemocy. Dlatego tym bardziej pragnę przeprosić osoby, które poczuły się dotknięte porównaniem mojej sytuacji do sytuacji ofiary gwałtu. Niestety, jestem tylko człowiekiem... przepraszam - napisała na InstaStories.

Ewa nie porzuciła jednak teorii, iż to ona jest ofiarą całej sytuacji, bowiem ktoś mocno próbuje jej zaszkodzić:

To jest perfidnie zaplanowana akcja i mocno spersonalizowana! - napisała trenerka w komentarzu