Swoimi refleksjami Rozenek podzieliła się najpierw na Instagramie, gdzie na gorąco skomentowała debatę przedstawicieli najważniejszych ugrupowań politycznych:
Boże, to jest niewiarygodne. Szykując się na wieczorne spotkanie oglądam debatę przedwyborczą i wynika z niej bardzo jasno, że jedyną partią, która nie ma zamiaru przywrócenia finansowania in vitro jest PiS. PSL stwierdziło, słowami Kamysza, że jest oczywiście za. Tak samo dotyczy to Lewicy. Koalicja, która razem z rządem PSL-u w 2013 roku wprowadziła finansowanie in vitro z budżetu państwa, również potwierdziła chęć utrzymania lub do powrotu do tych dobrych praktyk.
Celebrytka stwierdziła, że takie stanowisko nie pasuje partii, która chlubi się polityką prospołeczną i prorodzinną:
Czy to jest prawdziwa polityka prospołeczna? Na to będą musieli sobie odpowiedzieć wszyscy ci, którzy myślą, żeby kiedyś założyć rodzinę. Bo mi się wydaje, że dzielenie rodziców na tych zamożnych i tych mniej zamożnych, uzależnianie ich zdolności lub możliwości do zostania rodzicem, jest złe.
Krytyka PiSu w ustach Małgorzaty Rozenek może niektórych nieco dziwić, bowiem ojciec gwiazdy był wieloletnim skarbnikiem tej partii. W rozmowie z Plejadą celebrytka dodała, że nie chodziło jej o atak na PiS:
Ja nie atakuje żadnej partii. Bo uważam, że problem niepłodności jest ponadpartyjny. On dotyczy również wyborców PiS-u. Ja doceniam PiS za wiele programów społecznych, ale mam nadzieję, że będzie miał kto na te programy pracować. Płodność Polaków spada dramatycznie i spada niezależnie od tego, czy są wierzący czy niewierzący, którą partię popierają. Uważam, że i partia rządząca, i kościół katolicki będą musieli zmienić swoje podejście do in vitro. A in vitro jest normalną procedurą medyczną.