Dla Gabi Drzewickiej propozycja poprowadzenia tak dużego projektu telewizyjnego, jakim jest "Big Brother" to ogromna szansa zawodowe. Dziennikarka przyznaje jednak, że choć ją docenia, to nie potrafi się w pełni cieszyć. Trudno jej bowiem zapomnieć o tym, że znalazła się w programie dlatego, że jej koleżanka przeżywa dramat po śmierci męża:

Reklama

W tych okolicznościach może nie tyle takiej propozycji się człowiek boi, co jest mu bardzo przykro i wolałby jej nie dostać, gdyby można było cofnąć czas. Nie uciekniemy od tego kontekstu i zresztą po co od niego uciekać. Ja mogę przyznać, że to nie było tak, że ja skakałam z radości, jak się dowiedziałam o tym, że to ja poprowadzę Big Brothera. Mieli ci się w głowie wszystko to, co się wydarzyło i ja tego nie chcę. Gdybym mogła cofnąć czas... - wyznała w rozmowie z Pudelkiem

Drzewiecka dodała, że trudno jej było uporać się z emocjami:

To jest ukochany program Agi i ona nie mogła się tego doczekać. Bardzo się lubimy i Aga mnie bardzo wspierała zawsze. Te pierwsze dni były dla mnie emocjonalnie ciężkie, było mi po prostu po ludzku przykro

Reklama