W rozmowie z "Super Expressem" Agnieszka Woźniak-Starak chwaliła swojego obecnego pracodawcę, czyli stację TVN za to, że pozwala się pracującym w niej gwiazdom wyrażać własne zdanie:

Reklama

Przyszłam z telewizji publicznej, która z zasady rządzi się trochę innymi prawami, właśnie dlatego, że jest publiczna. Nie ma tam miejsca na wielkie szaleństwa. W TVN-ie poczułam, że mogę być trochę bardziej sobą, a jestem osobą, która lubi mieć własne zdanie i nie boi się go wyrażać.

Okazuje się jednak, że wyrozumiałość dyrektora Miszczaka ma swoje granice. Starak zapytana o to, czy zdarzyło jej się trafić na dywanik odparła:

Raz, i to całkiem niedawno (śmiech). I przyznam szczerze, że aż się dziwię, że to był tylko jeden raz! Bo były takie momenty, że już czekałam na telefon od dyrektora, a tu cisza. Czyli jednak można trochę poszaleć (śmiech).

Prezenterka nie zdradziła, co było powodem rozmowy dyscyplinującej z szefem, możemy się jednak domyślać, że chodziło o oświadczenie Agnieszki, w którym przeprosiła widzów za kontrowersyjny odcinek show "Ameryka Express", w którym uczestnicy całowali obce kobiety na ulicy. Starak napisała wówczas, że zastanawia się, czy powinna jeszcze prowadzić ten program. Trudno się dziwić, że takie słowa z ust jednej z gwiazd mogły nie spodobać się dyrektorowi.